Po rozpoczęciu przez Rosję wojny agresywnej na Ukrainie setki tysięcy ludzi zostało przymusowo deportowanych do Rosji przez siły okupacyjne. Faktyczna liczba jest niejasna: 21 kwietnia prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał tę liczbę na pół miliona.

30 kwietnia minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow ogłosił, że „ewakuowano” ponad milion osób. Multum ofiar doświadczyło rosyjskich „obozów filtracyjnych” w drodze z Ukrainy.

Masowe wywózki Ukraińców

Czym są te ośrodki detencyjne? Pojęcie fil'tratsiialub filtracja pojawiła się pod koniec drugiej wojny światowej, gdy Związek Radziecki i inne siły alianckie uwolniły więźniów od nazistów. Obozy koncentracyjne przeżyło około 2,4 mln obywateli sowieckich, w szczególności żołnierzy.

Ale ich oswobodzenie postawiło ich na celowniku komisarzy wojskowych, którzy obawiali się, że ci, którzy zostali schwytani do niewoli lub wyrzuceni przez wojnę, byli narażeni na liberalne wpływy za granicą.

Przymusowa repatriacja sprawiła, że ​​blisko 5 milionów ludzi zostało odprawionych z powrotem do Związku Radzieckiego.

Rosyjskie obozy koncentracyjne? Niestety potwierdzono doniesienia ocalałych

W czwartek, 5 maja, ukraińska rzeczniczka praw człowieka, Ludmyła Denisowa poinformowała o istnieniu rosyjskich odpowiedników obozów koncentracyjnych stworzonych niegdyś przez niemieckich nazistów - Rosyjskie obozy filtracyjne we wsiach Bezimenne i Kozacke w obwodzie donieckim to prawdziwe obozy koncentracyjne i są w nich sale tortur oparte na modelu wypracowanym przez Niemcy hitlerowskie. [...] Za najmniejsze nieposłuszeństwo mężczyźni są bici i poddawani torturom. Wszyscy, nawet chorzy i niepełnosprawni, są wysyłani do przymusowej pracy - dodaje.

Oleksandr i Olena to dwoje z nielicznej grupy szczęśliwców, jakim ostatnimi czasy udało się wymknąć się z Mariupola, jaki po tygodniach bombardowań znajduje się obecnie niemal pod absolutną kontrolą Rosjan.

Miasto jest skutecznie odizolowane od świata, a wiadomości o tym, co dzieje się w środku, trudno jest na własną rękę sprawdzić. Ale ta para i inni pokazali mrożące krew w żyłach przekazy z życia w tak zwanych rosyjskich obozach filtracyjnych, stworzonych poza Mariupolem, ażeby upchnąć cywilów przed ich wywiezieniem.

Oleksandr i Olena, prowadząc rozmowę ze względnie spokojnego zachodniego Lwowa, opowiadają, że trafili do jednej z siedzib, gdy usiłowali wydostać się z miasta. Po przejściu z domu do punktu ewakuacyjnego przetransportowano ich do rosyjskiego kompleksu dla uchodźców w dotychczasowej szkole we wsi Nikolske, na północny zachód od Mariupola.

To było jak prawdziwy obóz koncentracyjny – opowiada 49-letni Oleksandr. Ukraińscy urzędnicy konfrontowali centra z tymi używanymi w trakcie wojny Rosji w Czeczenii, gdy tysiące Czeczenów było brutalnie przesłuchiwanych, a sporo z nich przepadło.

Ołeksandr i Olena zostali poddani pobraniu odcisków palców, sfotografowani ze wszystkich stron i przez parę godzin przesłuchiwani przez rosyjskich funkcjonariuszy bezpieczeństwa – „jak w więzieniu”, relacjonują.

Mężczyźni nie odzyskują własnych dokumentów, zamiast tego dostają certyfikat filtracji. Pomimo tego nawet to świadectwo nie upoważnia ich do opuszczenia obozu. Było parę prób, jednak mężczyźni zostali schwytani i pobici. Niedawną nieudaną próbą była ucieczka i bieg do autobusów ewakuacyjnych ONZ i Czerwonego Krzyża, jakie aresztowani zauważali z okien.


źródło: YouTube/Ukrinform TV

O tym się mówi: Aleksansdr Łukaszenka szczerze o "operacji specjalnej" Rosji. "Czuję, że ta operacja się przeciągnęła"

Nie przegap: Polka słyszała słowa samego Boga. Poznała wizję i przyczynę zesłania na świat kary