Znakiem oporu kraju stała się społeczność okopanych ukraińskich zbrojnych i cywilów skrywających się w fabryce.

Mjr Serhij Wołyna, dowódca 36. Oddzielnej Brygady Morskiej Ukrainy wytłumaczył, iż z powodu ostatniego rosyjskiego ataku na szpital polowy zakładu, pozostali oni bez wymaganego ekwipunku lekarskiego, równocześnie zdradzając, że „mało zostało im wody, bardzo mało jedzenia”.

Mariupol broni się ostatkiem sił

„Sala operacyjna została trafiona bezpośrednio. A cały sprzęt operacyjny, wszystko, co jest potrzebne do wykonania operacji, zostało zniszczone, więc w tej chwili nie możemy leczyć naszych rannych, zwłaszcza tych z ranami odłamkami i postrzałami" – dodał.

„W tej chwili opiekujemy się rannymi za pomocą wszelkich posiadanych narzędzi. Mamy swoich wojskowych medyków, którzy wykorzystują każdą posiadaną umiejętność, aby opiekować się rannymi. A w tej chwili nie mamy żadnych narzędzi chirurgicznych, ale mamy podstawy. Ale także pilnie potrzebujemy leków. Nie mamy prawie żadnych leków” - kontynuował.

Zgodnie z piątkowym komunikatem biura prezydenta Ukrainy, na piątek przewidywana jest procedura ewakuacji ludności cywilnej ze wziętej do niewoli huty Azowstal w Mariupolu. Ogłoszenie nie niosło dalszych detali.

Zagadnięty o ewentualny plan ucieczki Wołyna stwierdził, że „nie zna szczegółów”. „Wiem, że misja dotarła do Zaporoża i że planują zrealizować akcję ratunkową”. Wołyna powiedział, że jest w bezpośrednim kontakcie z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, dodając, że ukraiński przywódca informuje ich „o sytuacji na Ukrainie jako całości i wokół Mariupola”, a także „utrzymuje nas na duchu”. Ukraiński biurokrata oznajmił w piątek, że armie rosyjskie zablokowały region w Mariupolu, potencjalnie przed kolejną próbą szturmu na hutę Azowstal.

dddd