Dagmara Kaźmierska zagościła w "Domówce u Dowborów" i mówiła na temat swojego udziału w "Królowych życia", autorskiej książki, a także o życiu osobistym. Faworyta widzów stacji TTV ujawniła własną recepturę na pomyślność, wyznając, że zwyczajnie łapie życie takim, jakie ono jest i odkłada na bok analizowanie i rozmyślanie nad złymi doświadczeniami z własnej przeszłości.

Dagmara na dowborowej domówce zwierza się Joannie i Maciejowi

Jeśli coś niedobrego przytrafia się Dagmarze, pyta wówczas, z jakiego powodu miałoby się to jej nie przytrafić? Czy jest kimś wyjątkowym, że miałoby ją to ominąć? Wcale nie rozpamiętuje złych chwil. Wychodzi z założenia, że właśnie tak miało się wydarzyć, skonfigurowane zostało, że taka sytuacja miała ją spotkać w danym momencie. Zaznaczyła, że uważa, że tak właśnie jest zbudowany wszechświat.

Dagmara wyszła z założenia, że spotkał ją ten wypadek, gdyż było wiadome, że poradzi sobie psychicznie, fizycznie, a przede wszystkim materialnie, gdyż wypadek samochodowy, jaki spowodowała, kosztuje ją obecnie fortunę z powodu koniecznych rehabilitacji.

Opowiadając o tym, celebrytka wspomniała również o kłopotach zdrowotnych, jakie ją dręczą przez obrażenia po wypadku, a także opowiedziała o swej "trudnej" przeszłości z czasów, gdy jej syn był jeszcze małym chłopcem - Chcieli mi już usztywniać nogę, powiedzieli, że jedna do ucięcia, a druga do usztywnienia. To był jakiś dramat, dopiero Stawicki mi nogi uratował. To jest jak w tym filmie hinduskim - czasem słońce, czasem deszcz. Nie może być nam za dobrze, bo wtedy byśmy zgnuśnieli, nie gonilibyśmy marzeń, nie cieszylibyśmy się z tego, co mamy - stwierdziła opisując usłyszaną zaraz po wypadku diagnozę.

O tym się mówi: Barbara Kurdej-Szatan zganiła dziennikarkę. Poszło o Antka Królikowskiego

Zerknij tutaj: Wołodymyr Zełenski zabiera głos w sprawie użycia przez Rosję broni jądrowej. Kiedy może do tego dojść