Jak przypomina portal "Jastrząb Post", Monika Miller zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Lekarze długo ustalali, co tak naprawdę jej dolega. W końcu udało się postawić ostateczną diagnozę. Niestety choroba sprawiła, że Monika Miller zaczęła łysieć. W związku z tym zdecydowała się na przeszczep włosów. Zrelacjonowała przebieg zabiegu swoim fanom.
Monika Miller choruje
Monika Miller nie zaliczy ostatnich miesięcy do łatwych. Postawienie właściwej diagnozy zajęło lekarzom sporo czasu. Konieczne było jednak przeprowadzenie szeregu badań specjalistycznych przeprowadzonych w szpitalu. Najpierw dowiedziała się, że choruje na Haschimoto, potem doszła również wiadomość o fibromialgię.
Choroba ta jest schorzeniem przewlekłym, które objawia się głównie bólem mięśni oraz koścca. Skutkiem ubocznym jest również wypadanie włosów. Wnuczka byłego premiera postanowiła uporać się z tym problemem decydując się na przeszczep włosów. Zrelacjonowała przebieg samego zabiegu.
"Miałam wrażenie, że ktoś kroi chleb. Okropne to było. Zresztą zszywanie też nie było przyjemne. Czujesz napieranie, ściąganie. To dziwne uczucie" – wyznała opisując zabieg przeszczepienia włosów.
Przyznała jednak, że o choć sam zabieg nie należał do przyjemnych, to najgorsze było to, jak czuła się po zabiegu. Wyznała, że bardzo bolała ją głowa. Jak zanaczyła, był on wynikiem ciasno zrobionego opatrunku, który miał zapobiec pojawieniu się obrzęku. Przyznała, że czuła się jakby za chwilę miała jej eksplodować głowa.
Na efekty zabiegu przeszczepienia włosów Monice Miller przyjdzie poczekać nawet pół roku. Spodziewaliście się, że zabieg ten wiążę się z takim bólem?
To też może cię zaintersować: Anna Lewandowska z klasą odpowiada na krytykę eksperta. W internecie zawrzała dyskusja. O co poszło
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wokół Władimira Putina narosło wiele plotek i teorii spiskowych. Część z nich wprawia w osłupienie
O tym się mówi: Złe wieści dla wielu seniorów. Rząd podjął decyzję o kolejnych podwyżkach. O co chodzi