Mieszkaliśmy kiedyś w Warszawie, ale zawsze marzyliśmy o własnym domku z ogródkiem warzywnym. Więc pewnego dnia wystawiliśmy na sprzedaż nasze mieszkanie i kupiliśmy dom w przytulnej wiosce. Często odwiedzają nas krewni i znajomi ze stolicy. Zawsze chętnie spotykamy się z każdym. Mamy duży dom, więc zawsze jest wystarczająco dużo miejsca dla gości.
Mój mąż i ja mamy dwóch dorosłych synów. Młodszy mieszka z rodziną obok, często nas odwiedza. Najstarszy ożenił się i pozostał w stolicy. Teść zabrał go do swojej firmy, na stanowisko kierownicze, więc syn nie ma praktycznie w ogóle wolnego czasu. Od naszej przeprowadzki odwiedził nas może pięć razy.
Do każdego przyjazdu syna przygotowujemy się jak na wizytę papieża. Robimy generalne sprzątanie w domu, gotuję jego ulubione potrawy. Synowa prawie nie przychodzi do nas, mówi, że nie wypada, żeby kobieta o jej statusie chodziła na wieś. A kiedy mój syn przywiózł do nas wnuka na letnie wakacje, poleciała na urlop do ciepłych krajów. Ta dziewczyna najwyraźniej nie lubi prostych spotkań rodzinnych. Jednak syn najwyraźniej za nami tęskni.
Rok temu po raz pierwszy postanowiliśmy odwiedzić naszego syna i przespacerować się po naszej rodzimej stolicy. Zadzwoniliśmy do niego wcześniej i poprosiliśmy o pozwolenie. Wydawało się, że nikt się nie sprzeciwiał, więc kupiliśmy prezenty dla dzieci i wnuków i pojechaliśmy z wizytą.
Widać było, że synowa nie była zbyt zadowolona z naszego przyjazdu, ale nic nie powiedziała, a nawet nakryła dla nas do stołu. Zjedliśmy obiad i już chcieliśmy odpocząć po trudach drogi, kiedy okazało się, że w ich ogromnym mieszkaniu nie ma dla nas miejsca. Według dzieci ich sumienie nie pozwoli im położyć nas na kanapie w salonie, bo będą nam przeszkadzać. Mój syn wynajął nam pokój w hotelu, który znajduje się prawie na drugim końcu miasta. Mój mąż i ja byliśmy bardzo zdenerwowani.
Byliśmy gotowi nie tylko spać na kanapie, ale nawet na podłodze. Przyjechaliśmy do dzieci, a nie do hotelu. Jednak synowa nie chciała o tym słyszeć. Stała na swoim miejscu: w domu nie było miejsca, a hotel został już opłacony. Nie było sensu się kłócić, więc wsiedliśmy do samochodu mojego syna i pojechaliśmy do hotelu. Przez całą drogę milczeliśmy, najwyraźniej mój syn wstydził się zachowania swojej żony.
Rano chcieliśmy zjeść śniadanie, ale okazało się, że śniadanie nie jest wliczone w cenę pokoju, a ceny w hotelu są po prostu holendarne, nie spodziewaliśmy się tego z mężem. Zadzwoniłam do syna, zaprosił nas na śniadanie. Spędziliśmy tam dwie godziny, po czym ponownie zabrał nas znów do hotelu.
Cierpliwości wystarczyły tylko na dwa dni - pożegnaliśmy się z wnukiem, zabraliśmy bilety i pojechaliśmy do domu. Przez całą drogę nie mogłam się uspokoić, dusiłam się łzami z urazy do dzieci. Czym zasłużyliśmy sobie na taką postawę? Chcieliśmy po prostu spędzić trochę czasu z synem i jego rodziną, zobaczyć, jak żyją. Zamiast tego trzymano nas w hotelu, jak obcych. W domu o wszystkim opowiedziałam najmłodszemu synowi, był całkowicie po naszej stronie.
Syn zadzwonił do brata. Mocno się posprzeczali i teraz nie komunikują się ze sobą. Najstarszy syn też przestał do nas dzwonić, chociaż w żaden sposób go nie obraziliśmy.
Niektórzy znajomi stanęli po stronie mojego syna, mówiąc, że na próżno go obrażamy. Teraz robią to wszyscy młodzi ludzie. Wynajęli nam dobry pokój, a my jesteśmy tak niewdzięczni. Ale nie przyjechaliśmy do Warszawy, żeby zatrzymać się w hotelu! Syn się nie odzywa, a ja żałuję tylko, że teraz nie mam okazji zobaczyć wnuka.
A co wy zrobilibyście na moim miejscu?
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wzruszający gest przyjaźni Beaty Szydło w kierunku Jarosława Kaczyńskiego. Była pani premier towarzyszyła prezesowi PiS podczas ważnej okazji
Jak informował portal „Życie.news”: William i Kate postanowili złamać wieloletnią tradycję? Znana jest przyczyna tej sytuacji. Fani rodziny królewskiej są niepocieszeni
Z życia znanych ludzi informowaliśmy o: Cezary Pazura po raz kolejny stanął na ślubnym kobiercu? Aktor pokazał wyjątkowe zdjęcie z Edytą Pazurą ze wspaniałej uroczystości