Mieszkam sama z matką. Mijamy się w mieszkaniu, jak obce sobie osoby. Nie rozmawiamy. ma miejsce jedynie wymiana komunikatów - wychodzę, - co chcesz na obiad... Teraz czuję od niej zapach śmierci, która nie odstępuje jej na krok.
Nie wiem, czy ją w ogóle kocham
Wiem, znam zapach śmierci, jako pielęgniarka w hospicjum. Wiem, jak pożegnać swoich podopiecznych, jak dodać im otuchy i powiedzieć słowa wsparcia. Do matki nie potrafię podejść w ten sposów.
Zawsze się jej z siostrą bałysmy, nigdy nie okazywała nam czułości, nie brała na kolana, nie czytała bajek na dobranoc, ale za to potrafiła ukarać i zganić za byle przewinienie. Ojciec był, ale ciągle nieobecny myslami. Postawny, wysoki, przystojny to on nie był, choć mama takich mężczyzn właśnie podziwiała. pracował w hucie, a gdy wracał z pracy, zmęczony zjadał posiłek i lokował się na kanapie. W ogóle nie reagował na mnie i siostrę - ani za nic nie chwalił, ani za nic nie ganił, po prostu był.
Mojego męża, z którym i tak się rozwiodłam, wybrała mi mama, choć to dziwnie brzmi. Był dokładnie taki w jej typie, więc omotałago - mojego kolegę z klubu golfiwego. Omotała go totalnie, mnie przy okazji też. Nie przetrwaliśmy naszej rodzinnej tragedii...
Bardzo bałam się matki. Gdy któregoś razu znalazła w moich rzeczach globulki antykoncepcyjne, wpadła w szał i oznajmiła mi, że "woli widzieć mnie w trumnie, niż z brzuchem pod welonem", że jak zajdę w ciążę, mam się wynosić z domu. Miałam wtedy 19 lat, chłopaka, który bardzo mnie kochał - ze wzajemnością i trudną decyzję do podjęcia. Przez matke usunęłam ciążę. Gdy zaszłam w ciążę po raz drugi, poroniłam, co dało mojemu mężowi pretekst, by ode mnie odejść.
Teraz, gdy czuję śmierć od swojej matki, nie jestem w stanie okazać jej uczuć - żadnych...
O tym się mówi: Znaki i symbole, których włamywacze używają do oznaczenia Twojego domu przed akcją. Warto poznać