Dla 173 osób na pokładzie boeinga 737 MAX 8 – zwykły dzień, zwykły lot. Ale w jednej chwili wszystko zmieniło się w koszmar. Gdy maszyna rozpędzała się do startu, pasażerowie usłyszeli potężny huk. Po chwili z rejonu podwozia buchnęły płomienie, a kabinę wypełnił gryzący dym. Rozpoczęła się walka z czasem.

Na nagraniu, które już teraz krąży w mediach społecznościowych, widać przerażonych ludzi zbiegających po zjeżdżalniach ewakuacyjnych. W tle wyją syreny, a służby ratunkowe próbują opanować sytuację. Sceny jak z katastroficznego filmu – z tą różnicą, że wszystko działo się naprawdę.

Według świadków ogień pojawił się niespodziewanie, jeszcze zanim samolot zdążył wzbić się w powietrze. Z tyłu maszyny pojawiły się płomienie, a dym zaczął wdzierać się do kabiny. Załoga – jak podkreślają eksperci – zareagowała błyskawicznie i wzorowo: natychmiast ogłoszono ewakuację, aktywując awaryjne zjeżdżalnie.

Choć sytuacja wyglądała dramatycznie, pasażerowie mieli niewyobrażalne szczęście. Jak poinformowała straż pożarna, ogień wybuchł w rejonie podwozia najprawdopodobniej w wyniku pęknięcia opony, które doprowadziło do zwarcia i zapalenia się układu hamulcowego.

– Załoga zgłosiła możliwy incydent z podwoziem podczas startu – przekazała Federalna Administracja Lotnictwa (FAA).

W efekcie tylko jedna osoba trafiła do szpitala z lekkimi obrażeniami. Pozostali zostali przewiezieni do terminalu, gdzie udzielono im wsparcia psychologicznego.

Choć uniknięto ofiar śmiertelnych, incydent sparaliżował operacje lotnicze na kilka godzin. Według danych FlightAware, do wieczora odnotowano opóźnienia w ponad 300 lotach. FAA wszczęła dochodzenie w sprawie – eksperci analizują zarówno przyczynę techniczną awarii, jak i stan techniczny samego samolotu.

Maszyna należała do floty American Airlines – jednego z największych przewoźników na świecie. Typ samolotu – boeing 737 MAX 8 – od lat wzbudza kontrowersje, m.in. po serii tragicznych katastrof na początku 2020 roku. Choć od tego czasu przeszedł liczne modernizacje, dzisiejszy incydent znów wzbudza pytania o bezpieczeństwo tego modelu.

To zdanie powtarza się w ustach wszystkich ekspertów: gdyby nie szybka i opanowana reakcja personelu, mogło dojść do tragedii na niewyobrażalną skalę. Samolot był już rozpędzony, a każdy moment zwłoki mógł skończyć się katastrofą.

To też może cię zainteresować: Woda wdziera się do miast. Pierwsze miejscowości już zalane

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wszyscy zamarli, Tusk zasłonił uszy. Wpadka, której nikt się nie spodziewał