Sprawa błędów przy liczeniu głosów, które początkowo wydawały się incydentalne, przybiera coraz większą skalę. Sąd Najwyższy został zalany falą protestów – mowa już o niemal 35 tysiącach zgłoszeń, które mogą wpłynąć na ostateczną ocenę ważności wyborów.
Jednym z najgłośniejszych przykładów była sytuacja w Krakowie, gdzie w komisji nr 95 doszło do poważnego błędu. W pierwszej turze głosowania prowadził tam Rafał Trzaskowski, który zdobył 550 głosów. Jednak po drugiej turze wynik uległ radykalnej zmianie – nagle prowadzenie objął Karol Nawrocki, z poparciem 1132 wyborców. Trzaskowski zdobył tylko 540 – mniej niż w pierwszej turze, mimo że frekwencja wzrosła. Jak się okazało, komisja... przypisała głosy jednego kandydata drugiemu. Powód? "Zmęczenie i nieporozumienie".
Choć sprawa w Krakowie wywołała falę komentarzy i memów, nie była odosobniona. Podobne nieprawidłowości odnotowano w innych miastach – m.in. w Magnuszewie, Bychawie i Grudziądzu. Właśnie przypadek z Grudziądza może okazać się jednym z najbardziej wymownych.
W obwodzie nr 25 w Grudziądzu Trzaskowski prowadził w pierwszej turze. Jednak w drugiej – niespodziewanie – wygrał Karol Nawrocki, co wzbudziło podejrzenia. Złożono protest, a Sąd Najwyższy nakazał ponowne przeliczenie głosów. Liczenie odbyło się 16 czerwca, w warunkach pełnej procedury – zaplombowane kartony, nadzór asesora sądowego, dokumentacja w sądzie.
Wynik? Błąd w zapisaniu protokołu. Głosy Karola Nawrockiego zostały przypisane Trzaskowskiemu i odwrotnie. Ostatecznie, po przeliczeniu okazało się, że w tym obwodzie to jednak kandydat KO wygrał.
W tej chwili Sąd Najwyższy odnotował 14,8 tys. protestów wyborczych, a w kolejce na rejestrację czeka jeszcze ponad 20 tys. kolejnych dokumentów – w tym te, które wciąż docierają m.in. przez Pocztę Polską. Jeśli SN uzna, że nieprawidłowości mogły mieć wpływ na wynik wyborów – będzie zobowiązany do rozważenia ich ważności. Termin na podjęcie decyzji to 2 lipca.
Choć na razie mowa jest o błędach ludzkich, pomyłkach i zmęczeniu komisji – skala i powtarzalność tych problemów budzą pytania o wiarygodność całego procesu. W wielu miejscach w Polsce trwają lokalne inicjatywy społeczne mające na celu udokumentowanie nieprawidłowości i wywarcie nacisku na organy państwowe.
Czy wynik wyborów rzeczywiście może zostać zakwestionowany? W teorii – tak. W praktyce – wszystko zależy od oceny Sądu Najwyższego i skali wpływu, jaki te nieprawidłowości mogły mieć na ostateczny rezultat. Jedno jest pewne – wybory 2025 roku nie przejdą do historii jako jedne z najbardziej klarownych. Wręcz przeciwnie – trwa właśnie największa w III RP debata nad transparentnością głosowania i odpowiedzialnością komisji.
To też może cię zainteresować: Pod szczęśliwą gwiazdą. Te 4 znaki zodiaku przyciągają sukces
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: W tych miesiącach rodzą się przyszli milionerzy. Numerolodzy wskazali 3 najszczęśliwsze daty