Śmierć papieża Franciszka 21 kwietnia 2025 roku rozpoczęła jeden z najważniejszych okresów w historii Kościoła katolickiego – czas sede vacante, gdy tron Piotrowy pozostaje pusty, a spojrzenia milionów wiernych z całego świata kierują się ku Rzymowi. Przed nami konklawe – tajemniczy i symboliczny rytuał, który zdecyduje, kto stanie się nowym duchowym przywódcą ponad miliarda katolików.
Wśród kardynałów już toczą się rozmowy, spekulacje i nieformalne spotkania. Włoskie powiedzenie mówi: „kto wchodzi na konklawe jako papież, wychodzi z niego jako kardynał” – ale to nie powstrzymuje medialnych analiz i przewidywań. Lista tzw. papabili – potencjalnych kandydatów – pokazuje, że Kościół stoi dziś przed wyborem między kontynuacją reform Franciszka a powrotem do bardziej konserwatywnej tradycji, informuje rp.pl.
Wśród potencjalnych następców pojawiają się nazwiska zarówno z serca Watykanu, jak i z dalekich peryferii świata katolickiego. To sygnał, że Kościół myśli globalnie – i że przyszły papież może nie być Włochem, a może nawet nie pochodzić z Europy.
Jean-Marc Aveline z Francji uważany jest za duchowego spadkobiercę Franciszka – zaangażowany w dialog międzyreligijny, bliski ideom integracji i otwartości. Z kolei Péter Erdő z Węgier symbolizuje próbę znalezienia mostu między tradycją a nowoczesnością – to kardynał, który potrafił zachować dystans wobec kontrowersji, jednocześnie nie tracąc wpływów w Europie Środkowej.
Na liście znajdują się również postacie z tzw. „peryferii Kościoła” – jak Luis Antonio Tagle z Filipin, nazywany „Azjatyckim Franciszkiem”, czy Peter Turkson z Ghany, którego zaangażowanie w sprawiedliwość społeczną i ekologię wpisuje się w aktualne wyzwania Kościoła, choć sam modli się, by nie został wybrany.
Nie brakuje też kandydatów z Italii – co może być pokusą dla części kardynałów pragnących przywrócić silną włoską obecność na Tronie Piotrowym. Pietro Parolin, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, to człowiek Watykanu w pełnym tego słowa znaczeniu – wyważony, cichy, skuteczny. Z kolei Matteo Zuppi, arcybiskup Bolonii, to twarz progresywnego nurtu, bliski papieżowi Franciszkowi zarówno w działaniu, jak i duchu. Był też jego emisariuszem w sprawie wojny w Ukrainie.
Juan Jose Omella z Hiszpanii i Mario Grech z Malty to kolejni duchowni blisko związani z reformami Franciszka – ich wybór oznaczałby kontynuację linii otwartości, dialogu i wsłuchiwania się w głos wiernych.
Trudno przewidzieć, w jakim kierunku pójdzie Kościół. Wybór następcy Franciszka to nie tylko decyzja personalna, lecz także symboliczna odpowiedź na pytanie: czy Kościół pójdzie dalej ścieżką reform, czy wybierze ostrożniejszą drogę powrotu do korzeni?
Niezależnie od tego, kto zostanie wybrany, jedno jest pewne – konklawe będzie jednym z najważniejszych wydarzeń XXI wieku dla wspólnoty katolickiej. Bo papież to nie tylko przywódca duchowy – to również znak nadziei, przewodnik moralny i ambasador pokoju.
Czas sede vacante trwa. Kardynałowie wkrótce zbiorą się w Kaplicy Sykstyńskiej, a nad Watykanem znów uniesie się biały dym. Świat wstrzymuje oddech, czekając na słowa: „Habemus Papam”.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Trzy lata po ślubie byłam dla niego nikim": Dopiero później poznałam prawdę, którą ukrywał
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Zostawiłam dziecko u teściowej i pojechałam odpocząć": Gdy wróciłam, czekał na mnie rachunek