Śpiewał na scenie amfiteatru i zadebiutował jako konferansjer przy jednym z koncertów. Jak się okazało, widzowie ocenili starania artysty krytycznie. To być może skłoniło Andrzeja Piasecznego do pewnej publikacji na instagramowym profilu...

Andrzej Piaseczny i Kayah jako konferansjerzy

Andrzej Piaseczny i Kayah zadebiutowali na 61 Festiwalu w Opolu jako gospodarze jednego z koncertów. Pierwszy raz w życiu prowadził koncert "Premier". Doświadczony w pracy scenicznej Andrzej Piaseczny najwyraźniej uległ emocjom i ekscytacji związanej z nową rolą. Doszło kilkukrotnie do drobnej pomyłki, język artysty momentami zdawał się żyć własnym życiem.

Widzowie ostro skomentowali występ Andrzeja Piasecznego. Znaleźli coś nie tak, zarówno w konferansjerce artysty, jak i w wykonaniu piosenki. Celebryta przyznał na scenie, że jest to jego debiut w roli gospodarza koncertu, podobnie jak towarzysząca mu Kayah. Dlatego właśnie językowa plątanina wkradła się w sceniczne starania Andrzeja.

- Trochę nas nie było, dlatego wracamy wytęsknieni tej festiwalowej atmosfery, ale przede wszystkim was. Opole znowu łączy [...] Jesteśmy debiutantami w tej roli, więc proszę nam wybaczyć przejęzyczenia — zaznaczył zachowawczo wokalista.

Słowa krytyki w sieci głównie skupione były na tym, że Piaska nie było zbyt dobrze słychać podczas konferansjerki, jednak gdy śpiewał, było go słychać bardzo dobrze. W eter popłynęły domysły, że artysta skorzystał z playbacku.

- Nie wiem, czy to było widać w telewizorach, ale koncert rozpoczęła burza. Burza oklasków, ale również zjawisko atmosferyczne. Co zrobić... Burza przed koncertem, burza po koncercie. "That's life", chciałoby się powiedzieć [...] Osobiście dziękuję wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki, mimo że mnie język poplątał się co najmniej, kilka razy. Dziękuję też tobie, Kasieńko. Kocham cię. Nie mogło się podobać wszystkim, »that's life« - drug raz — powiedział artysta w komentarzu do filmu opublikowanego na instagramowym profilu.

Przypomnijmy jednak, że Andrzej Piaseczny niedawno spędził kilka dni w szpitalu z powodu poważnych kłopotów z gardłem, co zagroziło jego występowi zarówno w Sopocie, jak i w Opolu. Można zatem stwierdzić, że artysta poradził sobie lepiej, niż mogłoby się wydawać.

Nie przegap: Z życia wzięte. "Mój mąż chce, żebym przepisała na niego połowę mojego domu": Nie chcę tego robić. Mam swoje powody

Zerknij: Z życia wzięte. "Matka poprosiła o zrzeczenie się spadku po naszym ojcu": mój mąż w porę dostrzegł jej przebiegły plan