Konwencja w Leżajsku przekształciła się w burzliwe starcie słowne, gdy Jarosław Kaczyński stanął twarzą w twarz z oskarżeniami na temat katastrofy smoleńskiej oraz zwrócił się do Donalda Tuska, żądając ujawnienia majątku. Emocje sięgały zenitu, a lider Prawa i Sprawiedliwości odpowiadał na zarzuty, broniąc się przed atakami.
Incident rozpoczął się, gdy uczestnik spotkania nazwał Kaczyńskiego złodziejem i oskarżył o "kłamstwo smoleńskie". Prezes PiS stanowczo odrzucił te zarzuty, wskazując na formację polskiego premiera, co sprowokowało jeszcze większe napięcie. W wymianie słów z publicznością, Kaczyński skwitował, że ci, którzy przyszli na konwencję, "źle trafili", sugerując, że to kula w płot albo we własne kolano, informuje Interia.
Pytanie o miejsce wraku z Smoleńska podczas kwalifikacji skoku narciarskiego z pewnością nie było standardowym wydarzeniem na tego typu spotkaniu politycznym. Kiedy uczestnik podnosił kwestię braku wraku, Kaczyński odpowiedział, że nawet gdyby resztki znalazły się w Polsce, to łatwiej byłoby udowodnić, że to zamach. Ostrzegł również przed rzekomymi sympatykami Putina w sali, co uznał za obronę rosyjskiego lidera.
Największe zaskoczenie jednak nadeszło, gdy Kaczyński zwrócił się do Donalda Tuska z żądaniem pokazania swojego majątku. "Pokaż pan swój majątek!" - skierował do premiera, sugerując porównanie z własnymi posiadłościami. Kaczyński, wychodząc naprzeciw oskarżeniom o okradanie budżetu, zadeklarował gotowość porównania majątku z Tuskim.
W odpowiedzi na te wyzwania, Donald Tusk nie zareagował publicznie. Incydent ten stanowił kulminację napięć i kontrowersji podczas konwencji, pozostawiając pytanie, czy liderzy polityczni powinni otwarcie dyskutować o swoich majątkach, czy też to jedynie element politycznej gry.
To też może cię zainteresować: Dawid Kubacki miał groźny upadek. Wiadomo, jak się teraz czuje
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. Przez lata pracowałam za granicą, wszystko po to, aby mieć własny dom. Teraz córka nie chce, abym wróciła