Jak podaje portal "Super Express", rosyjski ambasador w Polsce został oblany czerwoną farbą, która była symbolem ukraińskiej krwi, jaka przelewana jest każdego dnia w wojnie wypowiedzianej Ukraińcom przez Putina. Na pomniku upamiętniających żołnierzy radzieckich pojawiły się też żółto-niebieskie napisy "Zabić Putina" oraz "Slava Ukraini".
Nie tak to miało wyglądać
Rosyjska ambasada w Polsce z pewnością nie tak zamierzała uczcić Dzień Zwycięstwa. Miał odbyć się specjalny pochód, jednak zdecydowano się ograniczyć jedynie do złożenia kwiatów na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Warszawie. Miał je złożyć Ambasador Rosji Sergiej Andriejew.
Na rosyjską delegację czekała manifestacja, która wyrażała swój sprzeciw wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. Zebrani skandowali pod adresem rosyjskiej delegacji hasła "faszyści", "zabójcy".
Na Andriejewa wylano czerwoną farbę, która przypominała krew. Ambasador przez chwilę wydawał się wyjątkowo zdezorientowany całą sytuacją. Szybko jednak stwierdził, że jest dumny z przywódcy swojego kraju. Do limuzyny, ambasadora odeskortowała policja, która obecna była przez cały czas na miejscu.
Na pomniku Żołnierzy Armii Czerwonej pojawiły się dwa żółto-niebieskie napisy "Zabić Putina" oraz "Slava Ukraini". Napisy zostały zuważone przez reportera, który dokumentował składanie wieńca przez przedstawicieli białoruskiej ambasady RP. Napisów nie zamazano, ani w żaden sposób nie zostały przysłonięte.
Co sądzicie o całej sytuacji?
To też może cię zainteresować: Małgorzata Tomaszewska mocno zaskoczyła swoim wizerunkiem. Prezenterka wskoczyła w minimalistyczny strój kąpielowy. Wśród internautów się zagotowało
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Księżna Kate wystosowała ofertę pracy. Żona księcia Williama poszukuje nowej asystentki. Kandydatka musi spełniać zaskakujący warunek. O co chodzi