Jak przypomina portal "O2", przed 8. dniami rozpoczęła się rosyjska agresja na Ukrainę. Wojska wchodzą do naszych wschodnich sąsiadów nie tylko od strony Rosji, ale także z obszaru Białorusi. Sprawujący władzę w Białorusi Aleksander Łukaszenka w trakcie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa pokazywał mapę, która może być związana z atakiem na Ukrainę. Zwrócono uwagę na jeden niepokojący szczegół. Jaki?

Czy Mołdawia ma powody do obaw?

Na wspomnianej mapie prezentowanej przez Aleksandra Łukaszenkę można zobaczyć strzałki, wskazujące jak przebiegać ma agresja na Ukrainę. Wiele z nich pokrywa się z faktycznym kierunkiem działań podjętych przez wojska rosyjskie w pierwszych dniach ich napaści na Ukrainę.

Na mapie dostrzeżono również kierunki działań, które jeszcze nie zostały do tej pory zrealizowane. Jedna ze znajdujących się tam strzałek sugeruje możliwość ataku na terytorium Mołdawii. Po opublikowaniu zdjęć mołdawskie ministerstwo spraw zagranicznych wezwało do siebie w trybie pilnym ambasadora Białorusi w Mołdawii.

W trakcie spotkania ambasador miał wyjaśnić wszelkie okoliczności związane z powstaniem mapy. Anatolij Kalinin wskazywał, że doszło do błędu, który wynikał z błędnych informacji, jakie przekazało Ministerstwo Obrony Republiki Białorusi.

Nicu Popescu/YouTube @Ziarul de Gardă
Nicu Popescu/YouTube @Ziarul de Gardă
Nicu Popescu/YouTube @Ziarul de Gardă

Jednocześnie szef resortu spraw zagranicznych Mołdawii Nicu Popescu, zaledwie dzień wcześniej przyznał, że mołdawski rząd jest przygotowany na wszelkie możliwe scenariusze. Miało to związek z niepokojącą sytuacją w Naddniestrzu - separatystycznym rejonem Mołdawii, który okupowany jest przez wojska rosyjskie.

Popescu jednocześnie podkreślił, że jego kraj znajduje się w „strefie bardzo ryzykownej”, a mieszkańcom Mołdawii towarzyszą w ostatnim czasie "niepokój i strach".

Myślicie, że rosyjska agresja może się rozlać również na teren Mołdawii?

To też może cię zainteresować:

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach:

O tym się mówi: