Posiedzenie w sprawie uchylenia immunitetu I prezes Sądu Najwyższego, Małgorzaty Manowskiej, zamieniło się w pełen emocji spektakl, który pokazał, w jakim chaosie znajduje się dziś polski wymiar sprawiedliwości.

Nerwowa atmosfera od samego początku

Już w momencie, gdy część wykluczonych sędziów próbowała wejść na salę, doszło do ostrej wymiany zdań. Pojawiły się wzajemne oskarżenia, a nawet groźby wezwania policji. W tle przewijał się wątek odmowy wydania tog, co dodatkowo podgrzewało atmosferę.

Po kilku minutach napięcia sędziowie, którzy przybyli wraz z mecenasem Dubois, ostatecznie zajęli miejsca. Wtedy prowadzący obrady Piotr Andrzejewski rozpoczął posiedzenie słowami, które natychmiast wywołały kolejne kontrowersje:

„Otwieram posiedzenie trzyosobowego składu TS i witam kolegów wyłączonych w sprawie”.

„Proszę zamilknąć!” – sędzia traci cierpliwość

Kulminacyjny moment nadszedł, gdy Andrzejewski w ostrych słowach próbował przywrócić porządek:

„Do cholery, proszę zamilknąć!”.

Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Mecenas Dubois zripostował, że „kultura nie polega na tym, aby nie dopuszczać członków organu do organu”.

Sędzia Andrzejewski posunął się nawet do ostrzeżenia, że dalsze zakłócanie obrad może skończyć się konsekwencjami dyscyplinarnymi.

Awantura kończy się fiaskiem

Zamiast merytorycznych decyzji, posiedzenie zakończyło się kolejnym skandalem. Wychodząc z sali, Andrzejewski miał pchnąć krzesło jednego z obecnych, co obserwatorzy uznali za gest symbolizujący całkowitą utratę kontroli nad sytuacją.

Obrady odroczono do 22 września, a cała scena natychmiast stała się przedmiotem gorących dyskusji w mediach i internecie.

Sprawa Małgorzaty Manowskiej wciąż nierozstrzygnięta

Przypomnijmy: sprawa dotyczy wniosku Prokuratury Krajowej z lipca, która domaga się uchylenia immunitetu Małgorzaty Manowskiej – I prezes Sądu Najwyższego i przewodniczącej Trybunału Stanu.

Choć decyzja jeszcze nie zapadła, jedno jest pewne – chaos i emocje, jakie towarzyszyły posiedzeniu, na długo pozostaną w pamięci obserwatorów i staną się symbolem kryzysu instytucji mającej stać na straży praworządności.

To też może cię zainteresować: Andrzej Duda zaskakuje po prezydenturze. Nikt nie spodziewał się, czym się zajmie

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: "Moje dzieci miały być katolikami, a stały się heretykami": Każdego dnia pytam, do kogo mam się modlić, by przywrócić je na właściwą drogę