Franciszek Pieczka zmarł w piątek 23 września w wieku 94 lat. Aktor zapisał się w historii polskiej sztuki wieloma rolami. Występował w serialach, filmach, teatrze oraz produkcjach radiowych.

Przez wielu pozostanie zapamiętany przede wszystkim jako Gustlik z „Czterech pancernych i psa”, Stach Japycz z „Rancza”, Czepiec z „Wesela”, Ludwik z filmu „Sprawa się rypła” czy też święty Piotr z „Quo Vadis”.

W ostatnich latach ze względu na pandemię ograniczył aktywność zawodową, ale do końca nie zakończył swojej kariery mając nadzieję wrócić jeszcze na plan zdjęciowy.

Teraz okazuje się, że kilkanaście dni przed swoją śmiercią wystąpił w filmie krótkometrażowym kręconym przez wnuczkę Alicję. Do sieci trafiły właśnie zdjęcia. Można je zobaczyć w GALERII.

Chociaż śmierć zawsze wywołuje smutek, sam aktor wcale się jej nie bał. Jeszcze nie dawno opowiadał, że chciałby odejść w spokoju i bez bólu. Bardzo też tęsknił za ukochaną żoną. Henryka Pieczka zmarła niespodziewanie w 2004 roku w wieku 71 lat. Razem spędzili prawie pięćdziesiąt lat.

„Już nie mam jakichś aspiracji ani życiowych, ani osobistych, ani zawodowych. Tylko proszę Boga, żeby odejść w miarę spokojnie, bez boleści. No i żeby później spotkać się z małżonką. Tam, na górze” – tłumaczył Franciszek Pieczka.

Jego życzenie się spełniło.

Franciszek Pieczka/YouTube @Wiadomości o celebrytach
Franciszek Pieczka/YouTube @Wiadomości o celebrytach

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnim czasie: Premier z poważnym apelem do spółek energetycznych. Mateusz Morawiecki zapowiada rozliczanie z narzucanych marż. W ten sposób ceny mają znacząco spaść

Jak informował portal „życie.news”: Serial, który Polacy kochają na antenie od 25 lat. Widzowie w ciągu ćwierćwiecza pożegnali wielu lubianych bohaterów. Tych aktorów już nie ma z nami

Ze świata znanych ludzi informowaliśmy o: Maciej Musiał wzruszająco pożegnał Franciszka Pieczkę i podzielił się ważnym dla niego wspomnieniem. Młody aktor żałuje tylko jednej rzeczy

Sprawdź również ten artykuł: Niebywałe nagranie z ochraniarzami Karola III trafiło do sieci. Internauci przekonują, że to nie są prawdziwe dłonie pracowników królewskiej ochrony