Widzę wiadomości w jego telefonie, czuję obcy zapach perfum na jego koszulach, słyszę jak mówi „kochanie” do kogoś, kto nie jest mną. Ale nie reaguję. Bo wiem, że jeśli zrobię choć jeden krok za dużo, on odejdzie. A ja zostanę sama.
Poznaliśmy się przypadkiem – ja po czterdziestce, on ledwie po trzydziestce. Powinnam była wiedzieć, że to nie potrwa. Ale po latach samotności jego uśmiech był jak promień słońca. Wszystko robił z lekkością: żartował, dotykał, chwalił. Przy nim znów czułam się młoda. Gdy poprosił, żebym dała mu szansę, uwierzyłam, że los postanowił mi wynagrodzić lata rozczarowań.
Na ślubie znajomi mówili:
– Szczęściara z ciebie, trafiłaś na złoto.
Nie wiedzieli, że złoto potrafi rdzewieć, jeśli dotknąć je zbyt mocno.
Nosiliśmy się z dumą – piękna, dojrzała kobieta i młody, przystojny mąż. Wszyscy patrzyli z podziwem. A ja chłonęłam te spojrzenia, jakby mogły dodać mi lat życia. Chciałam udowodnić, że miłość nie zna wieku.
Ale potem coś się zmieniło. On zaczął wychodzić częściej – „z kolegami”, „na trening”, „do pracy”. Wracał późno, zmęczony, pachnący nie moimi perfumami. Kiedy pytałam, tylko się uśmiechał.
– Kochanie, nie rób scen, jesteś zazdrosna jak nastolatka.
Pierwszą wiadomość znalazłam przypadkiem. „Tęsknię za tobą, skarbie. Kiedy znowu się zobaczymy?” Zamarłam. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, usunął czat. A ja… udawałam, że nic nie widziałam.
Wiem, jak to brzmi. Wiem, że ludzie powiedzieliby: „Rzuć go, znajdź kogoś, kto cię doceni.” Ale oni nie wiedzą, co to znaczy bać się ciszy. Bać się pustego łóżka, zimnego kubka po kawie, braku głosu w mieszkaniu.
Ja już to przeżyłam – lata temu, po rozwodzie. Nie chcę wracać do tamtej samotności.
Kiedy czasem wraca o trzeciej w nocy, udaję, że śpię. On po cichu kładzie się obok, a ja liczę jego oddechy. Wiem, że był z kimś innym, ale czuję ciepło jego ramienia i mówię sobie:
„Przynajmniej jeszcze tu jest.”
Nie mam złudzeń. Nie kocha mnie już. Może nigdy nie kochał. Ale ja nadal gotuję mu obiady, piorę koszule, uśmiecham się, gdy wychodzi z domu. Bo jeśli przestanę – zniknie wszystko, co mi zostało.
Kiedyś byłam dumna, niezależna, silna. Dziś jestem kobietą, która boi się prawdy. Nie dlatego, że nie umiałabym jej znieść – ale dlatego, że za nią czeka tylko pustka.
Może to słabość. A może po prostu miłość — ta, której nie umiem już oddać ani sobie, ani jemu.
To też może cię zainteresować: Rogale świętomarcińskie u Magdy Gessler hitem 11 listopada. Ale cena zwala z nóg
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Zmusiłam go, by stanął ze mną przed ołtarzem": Wesele skończyło się bójką i szybkim rozwodem