Dom po dziadkach, kawałek ziemi, trochę sprzętu rolniczego. W miasteczku ludzie zazdrościli – „Masz szczęście, dziewczyno, nie każdy dostaje taki spadek”.
Nie wiedzieli, że ten spadek okaże się przekleństwem.
Zanim jeszcze wyschły łzy po pogrzebie, zaczęły się rozmowy o podziale majątku. Na początku wszyscy grali świętych – że nie o pieniądze chodzi, że „wszystko załatwimy spokojnie”. Ale im więcej dokumentów pojawiało się na stole, tym mniej zostawało z rodzinnej zgody.
Brat powiedział, że nie chce „grzebać się w starych murach”. Siostra stwierdziła, że woli swoją wygodę w mieście. Oboje podpisali zrzeczenie się udziałów…
Na mnie.
Wtedy jeszcze nie rozumiałam, co to znaczy.
Dom, który odziedziczyłam, wyglądał jak po wojnie. Dach przeciekał, tynk odpadał, w piwnicy wilgoć. A razem z nim odziedziczyłam długi – rachunki, zaległe podatki, pożyczki, o których ojciec nigdy nie wspominał.
Wierzyciele zaczęli się zgłaszać jeden po drugim.
– Pani ojciec był nam winien – mówili chłodno. – Teraz pani odpowiada.
Sprzedać domu nie mogłam – hipoteka. Pomocy z rodzeństwa? Żadnej.
– Ty dostałaś wszystko – powiedziała siostra. – To teraz sobie radź.
Próbowałam walczyć. Zgłaszałam się do urzędu, do banku, do znajomych prawników. Wszędzie słyszałam to samo: „Prawo jest prawem. Jako jedyna spadkobierczyni odpowiada pani za wszystko.”
Sprzedałam, co mogłam – biżuterię po matce, meble, nawet pamiątki z dzieciństwa. Każdy dzień był walką z poczuciem wstydu i rozpaczy.
Dom, który miał być dziedzictwem, stał się więzieniem. Z każdym rachunkiem czułam się coraz bardziej jak intruz w swoim własnym życiu.
Spadek po ojcu to tylko kłopoty. Rodzeństwo wypięło się na ojcowiznę, a ja zostałam sama – z ruiną, długami i wspomnieniami człowieka, który nigdy nie potrafił nic uporządkować.
Nie wiem, jak długo jeszcze dam radę. Bo ojcowizna, zamiast dać mi przyszłość, powoli odbiera mi dach nad głową.
To też może cię zainteresować: Nie żyje znany polski kucharz. Był uczestnikiem popularnego show
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Sylwia Peretti po pogrzebie Jacka Wójcika uderza w medialny chaos. Do „Dżejka” kieruje poruszające słowa