Że to inne kobiety żyją w strachu, że tam, gdzie nie ma zaufania – nie ma miłości. A potem zorientowałam się, że… sama do tego doszłam. Powoli. Krok po kroku.
Zaczęło się niewinnie. Pieniądze „na chleb”, „na dziecko”, „na leki”. A potem był już tylko strach, że jeśli zobaczy paragon z drogerii za 140 zł albo nowy sweter w szafie, to dostanie szału.
Bo według niego pieniądze są jego. Nawet jeśli wpływają na nasze wspólne konto.
– Pracuję jak wół, a ty wydajesz na bzdury – słyszałam raz za razem.
– Nowa świeczka? Po co ci świeczka? Pranie pachnie, to wystarczy.
Zaczęłam chować rachunki. Najpierw do kieszeni płaszcza. Potem – w szufladzie z ręcznikami, w książkach kucharskich, nawet pod wyściółką walizki. Czasem zapominałam, gdzie. Kiedy raz znalazł jeden w kieszeni kurtki, zamarłam.
– Co to ma być? Znowu ciuchy? Przecież masz szafę wypchaną.
Milczałam. Bo wiedziałam, że to nie o ten paragon chodzi. Że to nie o pieniądze. Tylko o kontrolę.
Za każdym razem, gdy kupowałam coś dla siebie – nawet głupią kawę w drodze do pracy – czułam się winna. Jakby te pięć złotych było kradzieżą. Jakbym coś zabierała, co do mnie nie należy.
Ale nie mogłam tak żyć. Miałam dość liczenia każdej złotówki. Dość wieczornego przeglądu konta i pytań typu:
– Co to za 82,40 zł w poniedziałek?
– Dlaczego w Biedronce wydałaś 123 zł? Chleb tyle nie kosztuje.
Nie miałam już gdzie uciekać. Aż pewnego dnia, przez przypadek, wydruk z banku został w drukarce. Zapomniałam go wyrzucić.
Znalazł go pierwszy.
Zrobił awanturę. Taką, że sąsiedzi pukali w ścianę. Wyrzucił mi wszystkie paragony na stół. Kawa, kosmetyki, ubranka dla córki, ciepłe buty na zimę.
– Oszukujesz mnie! Wydajesz, jakbyśmy byli milionerami! A potem nie ma na opłaty!
Zamknęłam się w łazience. Płakałam, ale cicho. Bo córka spała. I nie chciałam, żeby słyszała, jak mama się łamie.
Nazajutrz wzięłam dzień wolny. Pojechałam do banku. Założyłam osobne konto. Małe, ale moje. I pierwszy raz od dawna – oddychałam.
Ukrywam paragony. Nadal. Ale teraz nie dlatego, że się boję, tylko dlatego, że tworzę własną przestrzeń. Kawałek wolności. Kawałek siebie, którego nikt już mi nie zabierze.
To też może cię zainteresować: Uniwersalna zalewa do pomidorów, ogórków, papryki i cukinii. Sprawdzony przepis na idealne przetwory
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Prokuratura ujawnia nieprawidłowości w wyborach prezydenckich. W kilkudziesięciu komisjach stwierdzono uchybienia