Jej zasady są ważniejsze niż pomoc córce w trudnej sytuacji. Mój mąż i ja przechodzimy przez bardzo trudny okres. Za dwa tygodnie mam poród, więc jestem na urlopie macierzyńskim, a mój mąż został zwolniony z pracy tydzień temu.
Nadal mieszkamy w wynajętym mieszkaniu, ponieważ nie kupiliśmy jeszcze własnego, krewni mojego męża mieszkają po drugiej stronie świata, a moja matka jest bardzo pryncypialną osobą.
Kiedy mój mąż i ja pracowaliśmy, łatwo było wynająć mieszkanie, mieliśmy wystarczająco dużo pieniędzy. Tydzień temu mój mąż stracił pracę. Zwolnili go bez powodu, nie zapłacili mu nawet za ostatni miesiąc, chociaż liczyliśmy na te pieniądze.
Więc teraz jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, stoimy przed pytaniem, jak zapłacić czynsz. Z jednej strony mamy trochę pieniędzy. Ale oszczędzaliśmy je, aby kupić wszystko, czego potrzebowaliśmy dla dziecka. Jeszcze nic nie kupiliśmy, bo myślę, że to przynosi pecha. A jeśli damy je teraz na mieszkanie, to nie starczy nam pieniędzy na łóżeczko i wózek.
Poza tym jest duże pytanie, kiedy mój mąż będzie w stanie znaleźć normalną pracę. Nawet jeśli teraz udaje mu się znaleźć pracę, to zazwyczaj płacą marne grosze. Jak będziemy żyć za te pieniądze? Opłacenie czynszu i utrzymanie dziecka to dużo pieniędzy.
Kiedy znalazłam się w tej trudnej sytuacji, naturalnie pomyślałam o mojej matce. Mieszka sama w moim trzypokojowym mieszkaniu i ma wystarczająco dużo miejsca, aby tymczasowo pomieścić naszą rodzinę, ale nie chce tego robić. Mówiąc dokładniej, ma pryncypialne stanowisko, zgodnie z którym wierzy, że skoro wyszłam za mąż, to mój mąż powinien rozwiązać moje problemy. "Jeśli jesteś na tyle mądra, by wyjść za mąż i zacząć mieć dzieci, to powinnaś być na tyle mądra, by je wychowywać i utrzymywać na własny koszt" - uważa moja matka.
Pod pewnymi względami to stanowisko jest słuszne, nie zaprzeczam, ale są też okoliczności siły wyższej, takie jak nasze teraz.
Oboje z mężem jesteśmy zdenerwowani, bo musimy coś pilnie rozwiązać, a kończą nam się możliwości. Mąż proponuje, żebyśmy tymczasowo przeprowadzili się do jego rodziców. Nie będzie żadnych problemów z domem, a oni pomogą mu znaleźć tam pracę. Ale ja nie mam ochoty się przeprowadzać i to w tak odległe miejsce. Co będę tam robić po urlopie macierzyńskim? Czy będę musiała przeprowadzić się z powrotem na drugi koniec kraju?
-Moi rodzice starają się pomóc nam wydostać się z "zadupia", a twoja mama daje nam tylko mądre rady, co i jak robić. Te rady nie bardzo pomagają! - denerwuje się mój mąż.
Nie mogę nie przyznać, że w jego słowach jest prawda. Moja mama pomaga mi tylko radami, moja rodzina się rozpada, termin mam za dwa tygodnie, jestem pełna nerwów i kłótni, moje perspektywy są bardzo rozmyte, a mama ma swoje zasady — młodzi powinni mieszkać w osobnym domu, a jak bierzesz ślub, to niech mąż rozwiązuje twoje problemy.
Nie jestem mściwą osobą, ale zapamiętam to. Jeśli nie obchodzi jej los wnuka, to nie musi się z nim widywać.
Zerknij: Niezidentyfikowany obiekt spadł z nieba na terenie gminy w Polsce. Służby badają incydent
O tym się mówi: Współpracował z Justyną Steczkowską. Wyznał, z jakimi problemami zmaga się artystka w kontekście Eurowizji