Wiele w życiu widziałam, wiele przeszłam: choroby, trudności, utratę bliskich, ale zdrada mojej rodziny była najbardziej bolesna.

Teraz przeglądam wszystko w głowie i uświadamiam sobie, że gdybym w niektórych momentach zachowała się inaczej, nic z tego nie miałoby teraz miejsca, ale chciałam lepszego życia dla mojej rodziny. Postaram się teraz wszystko wyjaśnić.

Jestem żoną mojego męża od prawie 19 lat i w przyszłym roku mieliśmy świętować naszą rocznicę. Mamy dwójkę dzieci, moja najstarsza córka ma 17 lat, a syn 9. Zanim urodził się mój syn, żyło nam się bardzo dobrze. Byliśmy rodziną z klasy średniej, mieliśmy własne mieszkanie, samochód i dwa razy w roku jeździliśmy całą rodziną na wakacje nad morze. "Masz szczęście, że masz męża, a ja mam szczęście, że mam zięcia" - mawiała moja mama.

Wtedy nie doceniałam tego, co miałam. Wszystko było czymś, co przychodziło naturalnie. Miałam własne mieszkanie, dobrą pensję od męża, miałam pracę, którą kochałam, a moja córka była mądrą dziewczynką. Tego lata, kiedy dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami po raz drugi, nasza córka pojechała do babci na całe wakacje, a my z mężem postanowiliśmy przekazać im dobrą nowinę po ich przyjeździe, ponieważ nie chcieliśmy tego robić przez telefon.

Niestety ciąża nie była taka łatwa, wszystko skończyło się dobrze, mieliśmy zdrowego chłopca, ale musieliśmy wydać mnóstwo pieniędzy na lekarzy i wyjazdy do drogich klinik, leki i liczne badania. Poszłam na urlop macierzyński. Wraz z narodzinami naszego drugiego dziecka nasze wydatki znacznie wzrosły: musieliśmy kupić pieluchy, ubranka, zabawki, meble dziecięce — wszystko. Moja córka bardzo urosła i musieliśmy zaktualizować prawie całą jej garderobę, a wraz z pojawieniem się dziecka cała nasza trójka zauważyła, że nasze dwupokojowe mieszkanie jest już ciasne.

"Może mógłbyś dać swoim szefom wskazówkę dotyczącą awansu? A może znalazłbyś drugą pracę?" Powiedziałam mężowi. W jego pracy nie było awansu, a on nie chciał szukać drugiej pracy. Powiedział, że jest zmęczony w ciągu dnia i bez drugiej pracy, ale potem zgodził się ze mną, że musimy się rozwijać.

To właśnie z powodu tej drugiej pracy mieliśmy awarię. Mój mąż dostał pracę jako przedstawiciel handlowy w firmie swojego przyjaciela. Była to prosta praca, ale wymagała częstych wyjazdów po pracy do różnych punktów sprzedaży i częstych podróży służbowych do sąsiednich miast w weekendy. Stopniowo nasze dochody rosły, oszczędzaliśmy pieniądze, a po trzech latach wzięliśmy kredyt hipoteczny i mogliśmy kupić czteropokojowe mieszkanie w naszej okolicy.

Postanowiliśmy nie sprzedawać dwupokojowego mieszkania, uznając, że wynajmiemy je na jakiś czas, a potem oddamy naszej córce. Byłam szczęśliwa, spełniło się moje marzenie o dużym mieszkaniu, przestronnej kuchni, a teraz każde dziecko miało swój własny pokój, duży i jasny salon.

Podróże służbowe mojego męża stały się znacznie częstsze i praktycznie przestał wracać do domu. Kredyt hipoteczny był stopniowo spłacany, a życie wydawało się coraz lepsze, ale moje relacje z mężem stawały się coraz chłodniejsze. Spędzałam coraz więcej czasu z synem, a z tego powodu moja córka również się wycofała i zaczęła dużo komunikować się z ojcem.

Jak to często bywa, wszystkiego dowiedziałam się z jego telefonu. Mój mąż poszedł do łazienki i w tym momencie jego telefon zaczął nieustannie trzeszczeć. Moja ciekawość wzięła górę. Okazało się, że mój mąż zdradzał mnie przez prawie trzy lata.

Powiedział, że kocha mnie i dzieci do szaleństwa, a ona była tylko hobby, które pomogło mu uciec od codziennej rutyny. Nie chciałam go już słuchać, w tamtej chwili myślałam tylko o tym, że ta osoba mnie obrzydza, chciałam z nim zerwać i nie mieć z nim nic więcej wspólnego.

Ochłonęłam trochę i postanowiłam dać mu drugą szansę, ale zaczęliśmy mieszkać w różnych pokojach. Nie byłam jeszcze gotowa, by pozwolić mu się do siebie zbliżyć. Minął prawie rok. Mój mąż zapewniał mnie, że nie ma już żadnego kontaktu ze swoją kochanką, zerwał wszelkie więzi, zaczął informować mnie o każdej podróży służbowej i starał się odbudować moje zaufanie.

W głębi duszy miałam nadzieję, że wszystko się ułoży, ale wtedy wydarzyła się sytuacja, z której wciąż nie mogę się otrząsnąć. Moja mama mieszka w prywatnym domu niedaleko miasta. Tak się złożyło, że zraniła się w nogę, więc musiałam pojechać do niej na tydzień, aby jej pomóc i zaopiekować się nią.

Syn był ze mną, to były jego wakacje, a córka chciała zostać w domu z tatą. Nie wtrącałam się. Pomyślałam, że to dobra okazja, by sprawdzić, czy mój mąż naprawdę się opamiętał i czy szczerze żałuje. Trzeciego dnia mojej nieobecności zdałam sobie sprawę, że znów zostałam oszukana, tyle że tym razem przez osobę, po której się tego nie spodziewałam.

Rozmawiałam przez telefon z córką, była w domu, mówiła, że jest sama, ale wtedy usłyszałam w tle kobiecy głos. Moja córka zaczęła się usprawiedliwiać, że to telewizja, powiedziała coś nieartykułowanego i szybko się rozłączyła. Myślę, że każda matka usłyszy, kiedy jej dziecko kłamie i tak właśnie było w tym przypadku.

Na początku myślałam, że moja córka ma po prostu koleżankę ze szkoły, ale dlaczego miałaby mnie okłamywać? Nie przywiązywałam wagi do sytuacji, ale było coraz gorzej. Musiałam pojechać do miasta po lekarstwa dla mamy, chciałam też pobiec do domu po kilka rzeczy. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, był znajomy samochód przy wejściu.

Natychmiast ścisnęło mnie w gardle. Nasze mieszkanie znajduje się na parterze, okna kuchni wychodzą na podwórko, a tam, przy moim kuchennym stole, siedziało trio: moja córka, mój mąż i jego kochanka.

Byłam tak zniesmaczona, tak urażona. Nie weszłam do mieszkania, wróciłam prosto do mamy. Jeszcze tego samego dnia napisałam do nich obojga wiadomość z pytaniem, czy gość dobrze zjadł w naszej kuchni. Mój mąż i córka natychmiast zaczęli do mnie dzwonić, ale ja nie odbierałam telefonów. Mój mąż przysięgał mi, że z nią nie rozmawiał, a teraz przyprowadził ją do naszego mieszkania, a nawet wciągnął w to córkę.

Nigdy nie spodziewałam się tego po moim dziecku. Nigdy wcześniej nie byłam tak zraniona. Po powrocie do domu jestem gotowa spakować rzeczy męża i pozwolić mu odejść do kochanki. Nie wiem, co zrobić z córką. Nie mogę sobie wyobrazić, jak córka może zrobić coś takiego swojej matce. Nawiasem mówiąc, nie rozmawialiśmy od tamtego incydentu. Nie odbieram telefonów, a oni pewnie nie mają odwagi do mnie przyjechać, może powinnam zostać z synem na wsi u matki?

Nie wyobrażam sobie teraz mieszkać w tym mieszkaniu, wiedząc, że mój mąż przyprowadził tam swoją kochankę.

Nie przegap: Z życia wzięte. "Ojciec nie pamiętał o mnie od dwudziestu lat": Pojawił się i prosi mnie o opiekę nad jego córką z drugiego małżeństwa

Zerknij: Przez dziewięć godzin gasili pożar składowiska odpadów. Wydano pilny komunikat dla mieszkańców