Wtedy nie rozumiałam, co jest nie tak. Moja mama mówiła, że to za wcześnie, a pan młody nie jest dobry, można znaleźć lepszego. Dopiero kilka lat później zdałam sobie sprawę, że moja mama nie była zadowolona z tego, że opuszczam dom z zupełnie innych powodów. Przed ślubem mieszkałam z nią i moją młodszą siostrą. Siostra chodziła jeszcze do szkoły, a ja już pracowałam.
Płaciłam połowę czynszu, zajmowałam się domem i od czasu do czasu udzielałam siostrze korepetycji. A kiedy wyszłam za mąż i wyprowadziłam się, moja matka musiała robić to wszystko sama. Oczywiście, nie podobało jej się to. Kiedy poznałam mojego narzeczonego, moja matka nawet nie próbowała przybrać gościnnej miny. Siedziała z niezadowolonym wyrazem twarzy, zadawała niezręczne pytania i ogólnie zachowywała się źle.
Moja młodsza siostra zachowywała się o wiele lepiej, a to już jakiś wyznacznik, jeśli liczyć w ten sposób. "Co ja mogę zrobić, skoro go nie lubię", matka rozłożyła później ręce. Za to teściowa przywitała mnie jak członka rodziny. W ogóle nie jestem zbyt towarzyską osobą, jestem nieśmiała i zagubiona przy nowych ludziach, ale tej kobiecie udało się przyciągnąć mnie do siebie od pierwszych słów.
Po ślubie przeprowadziliśmy się do mieszkania, które kiedyś należało do babci mojego męża. Od dawna nie było remontowane, a mieszkanie od dawna było wynajmowane. Wynajęcie ekipy było dla nas zbyt drogie, więc postanowiliśmy zrobić remont sami. Nasi przyjaciele, teściowa, a nawet moja młodsza siostra przyszli pomóc przy myciu okien, drzwi i podłóg. Tylko moja mama zignorowała to wydarzenie, mówiąc, że jest tam wystarczająco dużo pomocników bez niej. Chociaż pracy starczyłoby dla wszystkich.
Kiedy urodziło się moje dziecko, teściowa zawsze przychodziła mi pomóc. Nawet nie musiałam jej prosić, po prostu przychodziła, wiedząc, że jest mi ciężko z dzieckiem i mężem, który pracuje na okrągło. Moja mama też o tym wiedziała, ale zawsze znajdowała wymówki. Pogoda nie dopisywała, albo moja siostra nie mogła zostać sama w domu. To prawda, czternastolatka nie może spędzić wieczoru sama w domu, trzeba mieć na nią oko. "Nie korzystałam z niczyjej pomocy i dałam radę. Gdybyś miała bliźniaki, to byłaby inna historia" - uzasadniała moja mama.
Podczas gdy moja teściowa zawsze stara się łagodzić konflikty i unikać ostrych konfrontacji, moja mama robi coś wręcz przeciwnego. Jeśli wie, że mój mąż i ja mieliśmy jakiś napięty moment, na pewno go poruszy i doleje oliwy do ognia. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że nie chcę jej nic mówić i bardzo ostrożnie dobieram tematy rozmów. A co z jej podejściem do prezentów? Dawanie prezentów mojej teściowej to czysta przyjemność. Ona albo od razu mówi, co chce dostać, albo mówi, że niczego nie potrzebuje i cieszy się z tego, co jej dasz. Mama taka nie jest.
Odmawia, mówi, że nie potrzebuje prezentów, a potem, kiedy dostaje prezent wybrany przez nas, robi niezadowoloną minę, mamrocze "dziękuję" i siedzi cały wieczór z obrażoną miną. Mama mojego męża pamięta o wszystkich naszych ważnych datach i nie zapomina życzyć mi i swojej wnuczce wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Moja matka jest ponad tymi konwenansami. Nie gratuluje swojemu zięciowi dla zasady, bo wciąż go nie lubi, i zapomina o urodzinach swojej jedynej wnuczki.
Dlaczego relacje z teściową są lepsze niż z własną matką?. Może dlatego, że moja teściowa jest gotowa nie tylko przyjmować, ale także dawać coś w zamian i wygodniej jest się z nią komunikować.
Zerknij: Krzysztof Jackowski o przyszłości Polski. Widział wyniki nadchodzących wyborów prezydenckich