Mojej rodziny nie można było nazwać zamożną. Moi rodzice nie przywiązywali dużej wagi do naszego wychowania i mieliśmy wystarczająco dużo pieniędzy, by związać koniec z końcem. Mam siostrę i brata. Moja siostra również wcześnie wyszła za mąż, ale jej mąż okazał się bardzo niedoinformowaną i niepracującą osobą. A mój brat, niestety, wpadł w złe towarzystwo i nawet nie wiem, co się z nim stanie.

Całe życie mieszkaliśmy w mieście, ale teraz moi rodzice przeprowadzili się na wieś, bo spaliło im się mieszkanie. Biorąc to wszystko pod uwagę, wydawało mi się, że wybór, którego dokonałam, był bardzo dobry i miał mnie uszczęśliwić. Jednak wszystko okazało się nie tak różowe, jak myślałam.

Mój mąż pracował jako radca prawny w fabryce. Dobrze zarabiał, ale strasznie się nudził. Jego rodzina zaakceptowała mnie dobrze, ale często przypominała mi, skąd mnie zabrali. Mieszkaliśmy w jednopokojowym mieszkaniu i nie było tam wystarczająco dużo miejsca, nawet dla nas, ale kiedy urodziło nam się dziecko, sprawy stały się jeszcze trudniejsze. Mój mąż był już niezadowolony z tego, jak gotuję, prasuję, sprzątam, a potem pracy było dwa razy więcej i jego niezadowolenie rosło.

"Siedzisz cały dzień w domu i nic nie robisz. I nie musisz się chować za małym dzieckiem, ono śpi spokojnie cały dzień". Mój mąż wykorzystywał moją głupotę, jak tylko mógł: rzucał się na mnie z byle powodu i bez powodu, traktował mnie z pogardą i mówił, że siedzę mu na karku. Ale kiedy dwa lata później urodziło nam się kolejne dziecko, wyraziłam chęć podjęcia pracy, ale on kategorycznie się temu sprzeciwił. Sam sobie zaprzeczał. Chociaż teraz zdaję sobie sprawę, że po prostu nie chciał, żebym się usamodzielniła i miała coś swojego.

Później, gdy dzieci były już trochę starsze, nie słuchałam męża. Posłałam dzieci do przedszkola i podjęłam pracę. Bardzo mu się to nie podobało, mówił, że dzieci potrzebują całodobowej opieki i oburzał się, mówiąc, że żadna ze mnie matka... A raz pokłócił się ze mną o grzebień do włosów.

Pozwoliłam sobie kupić sobie nowy grzebień, a on zrobił z tego wielką awanturę. W tym momencie moja cierpliwość się skończyła i powiedziałam mu, że wychodzę. A on powiedział mi: "Idź, oczywiście, i nie zapomnij zabrać kapci i szlafroka, bo to jedyne, co masz". I dotrzymał słowa, w sądzie był w stanie udowodnić, że nic nie mam, więc dzieci musiały zostać z nim, a ja musiałam płacić alimenty. Ale nie poddałam się.

Płaciłem alimenty i pracowałam na dwa etaty. Na początku wynajmowałam pokój, a potem stać mnie było na wynajęcie małego mieszkania. Teraz rozumiem, jak ważne jest, aby człowiek stanął na własnych nogach i nie był od nikogo zależny. Nadal nie jest to dla mnie łatwe, ale jestem wolna w swoich pragnieniach i działaniach.

Kiedy mój były mąż dowiedział się, co osiągnęłam, powiedział, że mogę zabrać moje dzieci z powrotem, ponieważ zarabiam wystarczająco dużo pieniędzy, aby pozwolić sobie na wynajem mieszkania. Powiedziałam mu, że nadal będę płacić alimenty, ale nie zabiorę dzieci.

Teraz opiekuje się nimi głównie moja teściowa. Chciałabym zabrać je do siebie, ale teraz czuję, że będzie dla nich lepiej, jeśli będę ciężko pracowała i zapewnię im dobrą przyszłość. Utrzymuję relacje z moimi dziećmi, a one w pełni mnie rozumieją i wspierają.

Zerknij: Z życia wzięte. "Mój zięć pomagał przy naprawach, a teraz chce zapłaty za swoje usługi": Jesteśmy jedną rodziną, jak tak można

O tym się mówi: Marcin Hakiel i Dominika Serowska zdradzili imię swojego dziecka. Chyba nikt nie obstawiał takiego wyboru