Kiedy mąż powiedział mi, że odchodzi, myślałam, że to żart. Przez lata budowaliśmy nasze życie, nasz dom, nasze marzenia – a teraz wszystko miało się rozpaść? Ale to, co było najgorsze, to fakt, że odchodził do kogoś, kogo dobrze znałam. Kogoś, kto był dla mnie jak przyjaciółka – do mojej własnej koleżanki.
Nigdy bym nie pomyślała, że Monika, osoba, którą zapraszałam do naszego domu, która znała każdy zakamarek mojego życia, stanie się powodem jego zniszczenia. Przychodziła na kawę, plotkowałyśmy o wszystkim, a ja nigdy nie podejrzewałam, że między nią a moim mężem dzieje się coś więcej.
Kiedy mi o tym powiedzieli, nie wiedziałam, co robić. Z jednej strony byłam wściekła, czułam się zdradzona przez dwie najbliższe mi osoby, a z drugiej – byłam załamana. Całe moje życie runęło w ciągu jednej chwili. Mąż, którego kochałam, teraz miał tworzyć rodzinę z inną kobietą, z moją przyjaciółką.
Ale najgorsze miało dopiero nadejść.
Kilka miesięcy później, kiedy próbowałam jakoś poskładać swoje życie na nowo, zadzwoniła Monika. Nie spodziewałam się, że usłyszę jej głos, a już na pewno nie tego, co miała mi do powiedzenia.
– Słuchaj, – zaczęła niepewnie, jakby bała się mojej reakcji. – Jest coś, o czym chciałam z tobą porozmawiać.
Czułam, jak napięcie narasta we mnie. Co mogła chcieć powiedzieć mi osoba, która rozwaliła moje małżeństwo?
– Jestem w ciąży, – oznajmiła w końcu. Miałam wrażenie, że ziemia usuwa mi się spod nóg. Mój mąż, mój były mąż, teraz miał mieć dziecko z Moniką. To, co kiedyś było moim marzeniem, teraz stawało się jej rzeczywistością.
Ale to, co powiedziała później, było jeszcze większym szokiem.
– Chcielibyśmy, żebyś została chrzestną, – powiedziała nagle, jakby to była najbardziej naturalna propozycja na świecie.
Zamarłam. Czy ona naprawdę to zaproponowała? Czy naprawdę myślała, że mogłabym zostać chrzestną ich dziecka? Ich dziecka, które miało być owocem zdrady?
– Że co? – wykrztusiłam, próbując zrozumieć, czy dobrze usłyszałam.
– Myśleliśmy, że to może być... taki gest, który pokaże, że wszystko jest już w porządku, że nie ma między nami złych emocji. – Monika mówiła to z takim spokojem, jakby nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo jej słowa mnie raniły.
W porządku? Jak mogło być w porządku cokolwiek w tej sytuacji? Mój mąż odszedł do niej, zostawił mnie dla niej, a teraz oni oboje oczekiwali, że będę wspierać ich rodzinę? Że zostanę chrzestną ich dziecka?
– Monika, ty chyba żartujesz... – odpowiedziałam, próbując opanować emocje. – Po tym wszystkim, co mi zrobiliście, naprawdę myślisz, że zgodzę się być częścią tego?
Ale Monika nie odpuszczała.
– Chcemy, żebyś była częścią naszego życia, – odpowiedziała. – Przecież byliśmy przyjaciółkami.
Przyjaciółkami. To słowo wywołało we mnie falę gniewu. Jak mogła używać tego słowa, kiedy zdradziła mnie w najgorszy sposób? Jak mogła oczekiwać, że zapomnę o wszystkim, co się stało, i zaakceptuję ich nową rzeczywistość?
– Nie ma mowy, – powiedziałam zdecydowanie. – Zniszczyliście moje życie, a teraz oczekujecie, że będę wam błogosławić? Nigdy nie zgodzę się na coś takiego.
Monika była zaskoczona moją reakcją, jakby naprawdę wierzyła, że mogłabym to zrobić. Ale ja wiedziałam jedno – nie mogłam być częścią tego świata, który mnie zdradził.
To też może cię zainteresować: Dziennikarka ujawnia zarobki w TVP. W tle kontrowersje z Danutą Holecką
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wojciech Szczęsny nie zadebiutuje w Barcelonie. Fani rozczarowani