Był to ciężki rok. Rok pełen smutku, wspomnień i poczucia straty. Opiekowaliśmy się moją teściową do samego końca, robiąc wszystko, co było w naszej mocy, by jej ostatnie miesiące były pełne ciepła i troski. Nie było łatwo, ale robiliśmy to z miłości, z poczucia obowiązku, które każda rodzina powinna mieć. Teściowa nie miała nikogo poza nami. Mój mąż oddał jej całą swoją uwagę, a ja starałam się być wsparciem – zarówno dla niej, jak i dla niego.


Kiedy zmarła, zostawiła cały swój majątek dla nas. Była wdzięczna za naszą pomoc, za to, że byliśmy przy niej wtedy, gdy najbardziej nas potrzebowała. Wszystko zostało zapisane w testamencie – mieszkanie, oszczędności, rzeczy osobiste. Wiedziałam, że dla mojego męża było to trudne, bo przecież był to koniec pewnego etapu jego życia. Ale wiedział, że zrobił wszystko, co mógł, by uczynić jej ostatnie chwile jak najmniej bolesnymi.


Jednak to, co wydarzyło się kilka miesięcy po jej śmierci, było ciosem, którego nikt się nie spodziewał.


Siostra mojego męża, Karolina, która przez lata nie utrzymywała kontaktu z matką, nagle pojawiła się w naszym życiu. Nie odzywała się do niej przez całe lata, nie interesowała się jej zdrowiem, nie pomagała, gdy teściowa najbardziej tego potrzebowała. Ale teraz, po jej śmierci, Karolina zaczęła domagać się swojego "udziału" w majątku. Pojawiła się w naszym domu, a jej słowa były pełne gniewu i pretensji.


– To niesprawiedliwe, że wszystko dostało się wam! – powiedziała z wyraźnym oburzeniem. – To była też moja matka. Mam prawo do połowy tego, co miała.

Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Gdzie byłaś, kiedy twoja matka umierała? – myślałam, ale nie mogłam tego wypowiedzieć na głos. Wiedziałam, że nie rozumie, ile nas kosztowało opiekowanie się teściową. Nie miała pojęcia, ile nocy spędziliśmy przy jej łóżku, jak ciężkie były ostatnie tygodnie jej życia. Nie miała prawa żądać czegokolwiek.


Mój mąż starał się zachować spokój, choć widziałam, że w środku coś w nim pęka. Karolina była jego siostrą, a mimo wszystko próbowała odebrać nam coś, co należało się nam za lata poświęcenia.


– Karolino, mama zdecydowała, że zostawi wszystko nam, – powiedział spokojnie, choć z trudem. – Opiekowaliśmy się nią, byliśmy przy niej, kiedy cię nie było. To była jej decyzja.
Ale Karolina nie chciała słuchać. Gniew w jej oczach narastał.


– Nie ma znaczenia, kto się nią opiekował! – wykrzyknęła. – Jestem jej córką, mam takie samo prawo do tego majątku jak ty!


Córką? – pomyślałam. Była córką tylko na papierze. W praktyce od lat nie interesowała się swoją matką, a teraz, gdy wszystko było już za nami, przychodziła z pretensjami. Jak mogła nie widzieć, jak niesprawiedliwe to było?


– Mama wiedziała, co robi, kiedy spisała testament – powiedziałam, starając się opanować. – To była jej decyzja, bo to my się nią opiekowaliśmy. Gdzie byłaś przez te wszystkie lata?
Karolina spojrzała na mnie z nienawiścią.


– To nie ma znaczenia! To była też moja matka i mam prawo do tego, co po niej zostało!


W tamtej chwili zrozumiałam, że ta rozmowa nie prowadzi donikąd. Karolina nie była zainteresowana prawdą ani tym, co działo się, gdy jej nie było. Chciała tylko swojego udziału, jakby majątek był jedyną rzeczą, która ją teraz interesowała.


Mój mąż nie mógł dłużej tego słuchać. Wstał, patrząc na swoją siostrę z bólem w oczach.


– Mama zrobiła to, co uważała za słuszne – powiedział stanowczo. – To była jej decyzja i musisz to zaakceptować.


Ale Karolina nie zamierzała odpuścić.


– Jeśli nie dostanę tego, co mi się należy, pójdę do sądu! – rzuciła z gniewem, a jej słowa odbiły się echem w naszej kuchni.


Patrzyłam na nią, jak odwraca się i wychodzi, zostawiając nas w ciszy. Wiedziałam, że to nie koniec. Wiedziałam, że Karolina będzie walczyć o to, co uważała za swoje. Ale dla nas to nie było tylko o pieniądzach. To była sprawa honoru, sprawiedliwości, i pamięci o kobiecie, którą kochaliśmy i którą opiekowaliśmy się do samego końca.


Wiedziałam, że czeka nas długa walka.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Mąż miał romans z moją przyjaciółką": Gdy ich przyłapałam, usłyszałam, że to ja jestem winna


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Odszedł ceniony artysta. Pracował przy największym produkcjach