Była skąpa, trudna, miała bardzo wysokie mniemanie o sobie, jednym słowem absolutna egocentryczka. My z mężem żyliśmy dobrze, oboje pracowaliśmy, nie skąpiliśmy na jedzenie, kupowaliśmy, co chcieliśmy. Na śniadanie zazwyczaj gotowałam owsiankę, była szybka i pożywna, a do tego robiłam kanapki z serem i wędliną — Elu, - pierwszego dnia powiedziała teściowa, - skoro ugotowałaś owsiankę, to po co robić kanapki — to było pożywniejsze — owsianka wystarczy, a kanapki można zjeść na obiad — jak nie chcesz kanapek, to zostaw je na później, cały dzień musimy pracować.

Teściowa złożyła usta i wyszła z kuchni. Następnego dnia, wracając z pracy, jak zwykle zaczęłam parzyć herbatę i usłyszałam pod swoim adresem: - Wlewasz tyle naparu, że można by nim napoić pułk żołnierzy! - Wiesz, mamo, ja lubię pić mocną herbatę, a nie kobyli mocz.

Znowu się obraziła i wyszła z kuchni. Nic, przejdziemy przez to! Dalej — więcej, jak tylko przychodzę do kuchni, ona biegnie za mną: - Dlaczego wkładasz tyle warzyw do zupy? Jedna marchewka i cebula wystarczy do tego garnka..... - Dlaczego wszystkie słodycze wkładasz do wazy? Szybko się skończą.... - Po co kupujesz tyle owoców, zepsują się. - Nie zdążą się zepsuć, zjemy je albo zrobimy szarlotkę.

I tak codziennie. Każdy kęs spotykał się z takim spojrzeniem, że traciłam apetyt. Rozmowa z mężem do niczego nie doprowadziła: - Ona jest starą osobą, przyzwyczajoną do oszczędzania na wszystkim, dlatego się tego trzyma. - Ale to nie sprawia, że czuję się lepiej! Nie lubię być zmuszana do robienia rzeczy, na które nie mam ochoty.

Ona liczy kawałki, które połykam — Nie przesadzaj, nie bierz tego do siebie, to cała rozmowa, pieprzony dyplomata. Słyszałam jego rozmowę z mamą, gdy narzekała na moje obżarstwo. Następnego dnia, gdy tylko usiadła przed telewizorem, podeszłam i wyłączyłam go; - Zużywasz za dużo prądu, musimy oszczędzać... Następnego dnia; - Mamo, nakładasz dużo pasty do zębów na szczoteczkę, nie mam czasu jej kupować... - Cukru mniej, jest bardzo drogi... - Dlaczego ubijasz dwa jajka?

Teściowa najpierw była zakłopotana, potem zła, potem próbowała poskarżyć się synowi, ale ten pozostał obojętny. W końcu najwyraźniej do niej dotarło. Niecały tydzień później zostaliśmy najlepszymi przyjaciółkami. Nie można się podlizywać i na wszystko zgadzać. Prawda, dziewczyny?

Nie przegap: Z życia wzięte. "Muszę mieszkać pod jednym dachem z tatą, a ty chciałaś nas rozdzielić": Nie chcę cię więcej widzieć

Zerknij: Niecodzienne widoki na cmentarzu. Nie spodziewali się zobaczyć takich nowinek technicznych