Ale z jakiegoś powodu niewiele osób uważa, że poślubienie mężczyzny, który ma dzieci, również nie jest łatwe. Znalazłam się dokładnie w takiej sytuacji. Mój mąż jest dziesięć lat starszy ode mnie.

Pobraliśmy się, gdy miałam dwadzieścia dziewięć lat, a on prawie czterdzieści. Wiedziałam, że ma córkę, która miała wtedy czternaście lat. Wiedziałam, że Mikołaj uczciwie płacił alimenty i spędzał z nią wystarczająco dużo czasu. I w tamtym czasie nie widziałam w tym żadnego problemu, wręcz przeciwnie, wydawało mi się to świetnym wskaźnikiem tego, jakim był dobrym człowiekiem i ojcem.

Na kimś takim można polegać, można mu ufać. Po jakimś czasie urodziły nam się dzieci — dwie córki. I tu również mój mąż okazał się świetnym ojcem. Pomagał mi przy dziewczynkach od pierwszego dnia ich narodzin i dzięki temu moje pierwsze lata macierzyństwa były łatwiejsze niż na przykład większości moich koleżanek, których mężowie im nie pomagali.

W tym czasie, z oczywistych powodów, Mikołaj zaczął poświęcać mniej uwagi swojej córce z pierwszego małżeństwa, Ewie. Oczywiście, kiedy ma się dwoje małych dzieci w domu i pracę, trudno jest znaleźć wolny czas. Wtedy nie myślałam o tym zbyt wiele, zwłaszcza że myślałam, że Ewa jest już dorosłą dziewczyną i nie potrzebuje ojca tak bardzo, jak jej młodsze przyrodnie siostry.

Później jednak okazało się, że najstarsza córka, która była przyzwyczajona do ciągłej uwagi ojca, bardzo źle znosiła pojawienie się innych dzieci, że poświęcano jej mniej uwagi. Później, gdy nasze córki już podrosły i zaczęły chodzić do szkoły, próbował na nowo nawiązać kontakt z najstarszą córką. To było tak, jakby zaczęła się mścić za brak uwagi lub próbowała to sobie zrekompensować.

Pomimo faktu, że Ewa była już w pełni dorosłą dziewczyną, mieszkającą oddzielnie od matki, pracującą, zaczęła trząść Mikołajem przy każdej okazji. Na przykład kiedyś zadzwoniła do niego w środku nocy i powiedziała, że myśli, że ma zapalenie wyrostka robaczkowego. A ten, zamiast logicznie zasugerować, żeby zadzwoniła po karetkę, pospieszył do niej, zabrał ją do szpitala i został z nią na izbie przyjęć do rana. Nic się nie stało. Nie, rozumiem, to straszne, kiedy myślisz, że coś poważnego stało się z twoim zdrowiem, ale mogła zadzwonić do swojego chłopaka lub matki.

I najwyraźniej ten przypadek był swego rodzaju testem. Co tatuś zrobiłby dla swojej córki? Ewa zaczęła się w to coraz bardziej angażować. W rzeczywistości, po tym jak skończyła osiemnaście lat, a Mikołaj przestał płacić alimenty, nigdy nie poprosiła go o pieniądze. Dał jej pieniądze na urodziny, Boże Narodzenie, 8 marca, Dzień Studenta itp. A potem zadzwoniła do ojca i powiedziała, że potrzebuje nowej sukienki na wesele przyjaciółki i nie ma wystarczająco dużo pieniędzy. Poprosiła go o półtora tysiąca. Nie była to dla nas mała kwota, ale Mikołaj ją przelał.

Potem takie incydenty zaczęły się powtarzać. "Mikołaj", powiedziałam, "Ewa jest dorosła. Pracuje, mieszka oddzielnie i jest w stanie sama się utrzymać. Ma nawet chłopaka, więc niech on daje jej pieniądze! Dlaczego to robisz?" - "Jak mogę jej odmówić?" - westchnął Mikołaj - "Jej matka i ja rozwiedliśmy się, kiedy Ewa miała zaledwie dziewięć lat. Potem kiedy ty i ja mieliśmy dzieci, Ewa była w liceum, w najtrudniejszym okresie. I wtedy ją zostawiłem."

Nie, jestem nawet w stanie zrozumieć uczucia Ewy, ale uważam, że takie kwestie powinno się przepracować z psychologiem, a nie pompując pieniądze z ojca jako dorosła kobieta...

Nie przegap: Z życia wzięte. "Moje dzieci myślą, że jestem samolubna": Zdecydowałam się żyć dla siebie przynajmniej na emeryturze

Zerknij: Nowe fakty w sprawie wydarzeń w Białym Dunajcu. "Nie wiecie, kim jestem? "