Jak bardzo się myliłam! W moich snach, pragnieniach, przekonaniach. My, kobiety, jesteśmy od tego uzależnione. Kiedy zaszłam w ciążę, cały mój świat się rozpadł. Ale nie narzekałam. Każdy wybiera własną drogę: urodziłam bez męża, bo znalazł sobie inną kobietę.
Ani on, ani jego krewni nie chcieli widzieć mojej córki. W tym trudnym okresie nie otrzymałam też żadnego wsparcia od mojej matki. Powiedziała, że zaakceptuje mnie tylko bez dziecka. Sama też mnie wychowywała, więc wiedziała, jakie to trudne.
Nie winię mojej matki, ale nigdy nie zrobiłabym tego mojej córce. Będę przy niej i zawsze będę ją wspierać. Nigdy nie będę narzekać na brak mężczyzny w domu lub trudności materialne.
W tym czasie ukończyłam studia. Od razu udało mi się znaleźć pracę. Zamieszkałam w akademiku w małym domku. Z pensji kupiłam niezbędne meble i artykuły gospodarstwa domowego. Żadne soki czy owoce dla kobiety w ciąży nie wchodziły w grę. Cieszyłam się, gdy starczało mi na mleko i chleb.
Życie nie było bajką, byłam zmęczona, niewyspana, płakałam... Ale nie chciałam otrzymywać litościwych spojrzeń, więc kiedy odwiedzali mnie przyjaciele, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie usłyszeli ani jednego złego słowa o moim byłym. Mówiłam tylko dobre rzeczy i nie chowałam urazy.
Poświęciłam całą swoją siłę i energię, aby urodzić zdrowe dziecko. Moim życiowym credo było zdanie: "Nikt nie jest ci nic winien". To absolutna prawda, bez względu na to, jak okrutnie to brzmi. To prawda, ponieważ jestem odpowiedzialna za swoje życie i życie mojej córki. Nikt na tym świecie nie musi mnie ratować ani w żaden sposób mi pomagać. Tamtego grudnia zostałam mamą.
Nie świętowałam sylwestra sama. Studenci, których poznałam, zebrali się razem, śpiewali piosenki i grali na gitarze. Zmieniali pieluchy dziecku, a nawet pomagali w praniu. Ludzie, którzy nas znali, mówili, że w domu panowała wesoła i przyjemna atmosfera. Nagle jeden z nich zaczął odwiedzać mnie częściej niż inni.
Wracał też do domu później niż inni. Rafał był miły i słodki. Dzieliły nas cztery lata, on był młodszy. Cieszyłam się z czasu, który spędziliśmy razem, ale nie pozwoliłam mu zbliżyć się do mojego serca.
Nagle matka Rafała zechciała się ze mną spotkać. Natychmiast zaczęła nazywać mnie swoją córką... Pobraliśmy się. Teraz mieszkamy razem w innym akademiku. Mój mąż sam wyremontował pokój. Dla niego jestem idealną żoną. W naszym życiu pojawiła się moja matka. Pogodziłyśmy się i teraz ona kocha swoją wnuczkę.
Spędzamy weekendy w sąsiednim mieście razem z rodzicami Rafała. Babcia spędza cały swój czas z wnuczką. Zdaję sobie sprawę, że to szczęście mogłoby się nie wydarzyć, gdybym próbowała zatrzymać przy sobie mężczyznę, który mnie nie kocha. Miałabym tylko wściekłą teściową, obojętnego mężczyznę i łzy w poduszce. Dostałam od Boga znacznie więcej, niż przypuszczałam.
Nie przegap: Ile pieniędzy otrzymuje Krystyna Janda z ZUS? Niespodziewana kwota emerytury
Zerknij: Rydzyk straszy z ambony. "Maryja ukochała Polskę, ale ona za nas nic nie zrobi"