Krystyna Janda, ikona polskiego teatru i filmu, wielokrotnie podkreślała, że jej emerytura nie jest wystarczająca do spokojnego życia na zasłużonym odpoczynku. Pomimo swoich 71 lat, aktorka nie przestaje być aktywna zawodowo. Prowadzi fundację, zarządza dwoma teatrami, pisze książki i scenariusze, a także regularnie występuje na scenie. Ile jednak otrzymuje od ZUS-u?


Świadczenia emerytalne pobierane przez znane osoby często budzą duże emocje. Nierzadko okazuje się, że artyści, którzy poświęcili swoje życie na scenie i przed kamerą, otrzymują minimalne emerytury, zmuszające ich do pracy do późnej starości. Rekordzistą w tym niechlubnym rankingu jest osoba otrzymująca zaledwie 8 zł od ZUS-u.


Cztery lata temu, zapytana o swoje plany dotyczące emerytury, Krystyna Janda jasno stwierdziła, że nie zamierza rezygnować z kariery aktorskiej. Jako założycielka Och-Teatru i Teatru Polonia, Janda czuje, że ma jeszcze wiele do zaoferowania.


„Uważam, że jestem za dobrą aktorką, żeby nie grać. Jestem w formie. Umiem opowiedzieć niektóre rzeczy tak, że to widza dotyka. Kiedy gram "Zapiski", wydaje mi się, że byłoby żal, gdybym poszła na emeryturę. Oczywiście, ktoś mógłby mnie zastąpić, ale interpretacja różniłaby się od mojej. Chcę rozmawiać moimi rolami z ludźmi. Chcę ich uczyć empatii, wrażliwości na innych i na świat (...) Żal by mi było z tego zrezygnować. Bo życie prywatne od jakiegoś czasu jest dla mnie mniej ważne niż teatr,” wyznała aktorka w rozmowie z „Pani”.


„Super Express” wyliczył, że Krystyna Janda otrzymuje miesięcznie nieco ponad 2 tys. złotych emerytury. Jednak to nie jedyne jej źródło dochodu. Według ustaleń tabloidu, aktorka zarabia dodatkowo około 50 tys. złotych miesięcznie z tytułu pensji, reklam oraz grania w filmach i serialach. Mimo tego, Janda podkreśla, że jako samotna kobieta, nie potrzebuje dużo do szczęścia.


„Widzę starszego pana w sklepie, który ogląda drożdżówki i pyta, ile kosztuje ta, a ile tamta. Gdy mówię, że mu kupię, zgadza się. Patrzę na koszty stałe teatrów, na prognozy rachunków za prąd, na koszty pensji. Ja dam sobie radę, samotna kobieta nie potrzebuje dużo. Ale ludzie w swojej masie są przygnębieni, nie uśmiechają się do siebie. To niby banały, ale katastrofa wisi w powietrzu, nastrój leży,” powiedziała w „Newsweeku”.


To też może cię zainteresować: Rydzyk straszy z ambony. "Maryja ukochała Polskę, ale ona za nas nic nie zrobi"


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Emeryci bogatsi o 700 zł! Dobra wiadomość dla dwóch roczników