Robię to nie po to, by wzbudzić litość czy błagać o pomoc, ale raczej po to, by matka przestała nas prosić o pomoc dla mojej wiecznie niezadowolonej siostry, która siedzi jej na karku i pierdzi w kanapę.

Moją siostrę i mnie dzieli sześć lat różnicy, a ja jestem starsza. Elka dorastała jako zwykłe dziecko, dopóki nie umarł ojciec. Stało się, to gdy miałam siedemnaście lat. Właśnie zaczęłam studia, a ona skończyła jedenaście lat i cała rodzina ubolewała nad tym, jak biedna dziewczynka miała pecha, że straciła ojca.

To był wstyd, w tym sensie, że ja też straciłam ojca, ale nikt mi nie współczuł. Mówili, że było mi łatwiej, bo byłam prawie dorosła. Ale nie było mi łatwiej. Byłam bardzo przywiązana do ojca. Moja siostra, wręcz przeciwnie, zawsze była bliżej matki. Była traktowana jak kryształowy wazon, ponieważ była biedną dziewczyną, która poniosła taką stratę. Elce wszystko uchodziło na sucho — słabe stopnie, bałagan w pokoju, spóźnienia. Przecież dziewczyna jest zestresowana, trzeba jej współczuć.

A moja siostra bardzo szybko zorientowała się, jak można to wykorzystać. Kiedy oburzałam się, że ujdzie jej to na sucho, mama roniła łzę i mówiła, że nie zrozumiem, wychowałam się z ojcem, a Ela była biedna i nieszczęśliwa, straciła ojca. Ta sytuacja strasznie mnie irytowała, ale nie mogłam nic z tym zrobić. Skończyłam studia i wyjechałam podbijać stolicę.

Nikt nie zatrzymywał mnie w rodzinnym mieście. Moja matka oddała całą siebie nieszczęsnej sierocie, która z każdym rokiem stawała się coraz bardziej bezczelna. Ukończyła szkołę z trudem i tylko dlatego, że matka chodziła i nieustannie prosiła nauczycieli, aby dali jej córce dobre oceny. W Warszawie najpierw wynajmowałam pokój od babci, potem się ustatkowałam, zmieniłem pracę i wynajęłam osobne mieszkanie.

Nie odniosłam żadnych szczególnych sukcesów zawodowych, ale żyło mi się całkiem wygodnie. Kiedy się ustatkowałam, mama zaczęła do mnie dzwonić, że siostra musi się wyprowadzić, chce studiować w stolicy. Miałam zapewnić jej mieszkanie i pomóc w nauce. Nie byłam zadowolona z takiej perspektywy — nie miałam ochoty tolerować siostry, której bezczelność uchodziła na sucho. Ale mama była nieugięta — Elka chciała wyjechać do stolicy.

Przyjechały razem i zostały ze mną. Siostra przez tydzień doprowadzała mnie do szału i gdyby nie moja matka, wyrzuciłabym ją z mieszkania. Perspektywa mieszkania z nią pod jednym dachem mnie przygnębiała. Ku mojej radości, którą bardzo trudno było ukryć, siostra nie zapisała się nawet na płatny kurs. Wcale mnie to nie zdziwiło.

To moja matka wierzyła w wyjątkową inteligencję swojej młodszej córki, ale inteligencji tam nie było, tylko spryt i zdolności adaptacyjne, które nie działały. Moja matka i zapłakana Olena wróciły do domu, a ja odetchnąłem z ulgą. Moja siostra poszła na studia na lokalnej uczelni, ale nie interesowało jej to, co się tam działo. To właśnie wtedy poznałam Sławka. Szybko nawiązaliśmy relację, a sprawy szybko zmierzały w kierunku obrączek ślubnych.

Kiedy powiedziałam mamie, że się pobieramy, pierwszą rzeczą, jaką usłyszałam, nie były gratulacje, ale stwierdzenie, że nie będzie w stanie pomóc z pieniędzmi, ponieważ wszystkie pieniądze idą na studia mojej siostry. W sumie nic dziwnego. Nie liczyłam na to. Sławek i ja w ogóle nie liczyliśmy na pomoc rodziców, sami zorganizowaliśmy i opłaciliśmy wesele. Podczas gdy ja przygotowywałam się do ślubu, Elce udało się zajść w ciążę.

Nigdy nie dowiedzieliśmy się, kto jest szczęśliwym ojcem. Siostra powiedziała, że to tylko jej dziecko. Mama trzymała się za serce, piła środki uspokajające i płakała. Elka ogłosiła, że będzie rodzić. Zapłakana mama zadzwoniła do mnie, przekazała mi nowinę i powiedziała, że muszę odwołać ślub. Po prostu usiadłam z telefonem tam, gdzie stałam. "Jak to, odwołać ślub, dlaczego u licha?" "Cóż, nie rozumiesz! Ela będzie miała dziecko, musimy kupić tyle rzeczy, a ja nie mogę tego zrobić z mojej pensji. Potrzebuję pomocy. Musisz odwołać ślub, wtedy będziesz miała wolną kasę, za którą kupimy wszystko."

Czułam się tak źle, że wyraziłam wszystko, co myślałam o Elce, wychowaniu i pobłażliwości matki, relacjach rodzinnych i moim stosunku do figli siostry.

- "Co powiedziałby twój ojciec, gdyby mógł cię teraz usłyszeć", powiedziała moja matka żałobnym tonem i odłożyła słuchawkę. Płakałam cały wieczór, a Sławek ledwo mógł mnie uspokoić. Na ślubie nie było żadnych krewnych z mojej strony. Ale to chyba nawet lepiej. Tego dnia nie chciałam słyszeć nic o Elce. Żadna z nich nawet nie zadzwoniła, żeby pogratulować mi przez telefon.

Dwa miesiące później moja siostra zadzwoniła do mnie w histerii — mama była w szpitalu, nie mogła mi powiedzieć, co jej jest. Pojechałam zobaczyć się z mamą. Zdiagnozowano u niej stan przedzawałowy, ale lekarze powiedzieli, że wyzdrowieje. Spędziłam tydzień w moim rodzinnym mieście. Moja siostra była cichsza niż woda, niższa niż trawa. Odwiedziłam matkę i tak po cichu się pogodziłyśmy.

Od tego momentu otrzymywałam ciągłe telefony z prośbą o pieniądze. Ela potrzebuje tego, Ela potrzebuje tamtego, a ja mieszkam w Warszawie, tutaj walczymy o pieniądze. Pomogłam raz, potem drugi, a potem zdałam sobie sprawę, że muszę coś zrobić, bo nie zostawią mnie w spokoju.

Podczas kolejnego telefonu mojej mamy powiedziałam jej, że sami nie mamy pieniędzy, ponieważ obcięto nam pensje z powodu kryzysu. Ledwo starcza nam na życie. Moja matka błagała i błagała, przez jakiś czas nie nadążała z prośbami. W międzyczasie moja siostra urodziła dziecko i napływ próśb został wznowiony. Pomogłam jeszcze kilka razy, dając mojej siostrzenicy prezent, a potem znowu powiedziałam jej, że nie mam pieniędzy.

Nie chciałam okłamywać matki, ale nie zamierzałam też spełniać wszystkich rosnących wymagań mojej siostry. Cóż, ja jestem za biedna, żeby spełniać wszystkie zachcianki mojej siostry. Sami z mężem niewiele zrobiliśmy, ale kupiliśmy samochód, wyremontowaliśmy mieszkanie, zaoszczędziliśmy na powiększenie przestrzeni życiowej i od czasu do czasu jeździliśmy na wakacje.

Aby moja mama nie miała żadnych próśb, powiedziałam jej, że wszystko było na kredyt. Najbardziej nieprzyjemne jest to, że muszę kłamać, ale to jedyny sposób, aby utrzymać normalne relacje z matką i nie być ciągłym sponsorem dla mojej siostry.

Na święta razem z mężem dajemy im ładne, drogie prezenty, czasem dorzucam trochę pieniędzy, ale nie w takich kwotach, jakich wymaga moja siostra. Chyba do końca życia będę musiała kłamać, bo potrzeby Elki nie maleją, a ona nie ma ochoty robić nic dla własnego dobra. Matka też nie zrozumiała, że czas przestać gówniarze we wszystkim pobłażać.

Nie przegap: Z życia wzięte. "Mój ojciec zostawił nas piętnaście lat temu": Teraz żąda, żebym oddała mu połowę mieszkania, które dostałam od babci

Zerknij: Z życia wzięte. "Krewni czekają, aż odejdę z tego świata. Myślą o przejęciu mojego mieszkania": Zabezpieczyłam się zawczasu