Zamiast tego sobotnie zawody w fińskiej Ruce okazały się bolesnym potwierdzeniem sportowego kryzysu. Po raz kolejny zawiedli doświadczeni reprezentanci, a jedynym jasnym punktem był zaledwie 18-letni Kacper Tomasiak. To właśnie on jako jedyny zdobył punkty, podczas gdy reszta drużyny wypadła dramatycznie słabo.
Sytuacja jest na tyle poważna, że głos zabrał już sam Adam Małysz. I to w sposób, do jakiego kibice nie są przyzwyczajeni.
Ruce nie zapomną długo. Polacy daleko za konkurencją
Pięć konkursów za nami i ani jednego startu Polaka w czołowej dziesiątce. Wynik, który jeszcze rok czy dwa lata temu wydawałby się niemożliwy, dziś stał się faktem. Gdy Szwajcarzy, Francuzi czy nawet Bułgar Vladimir Zografski regularnie meldowali się w elicie, biało-czerwoni przez pierwsze tygodnie sezonu szukali formy. I wciąż jej nie znaleźli.
W Ruce fatalnie skoczyli prawie wszyscy. Kamil Stoch pierwszy raz w tym sezonie nie zdobył punktów, a jego skoki wyglądały dużo gorzej niż w Lillehammer czy Falun. Dawid Kubacki i Piotr Żyła odpadli już w kwalifikacjach. Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł ponownie znaleźli się poza trzydziestką.
Jedynie młody Tomasiak pokazał, że stać go na walkę, nawet w trudnych warunkach.
Adam Małysz nie owija w bawełnę. "Fatalnie"
Prezes Polskiego Związku Narciarskiego w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” nie ukrywał, że skończył się czas pobłażania. Już pierwsze słowo jego komentarza ustawiło ton całej rozmowy.
„Fatalnie” – tak Małysz opisał występ Polaków.
Dodał też:
„Słabiutko to wyglądało. Oprócz Kacpra Tomasiaka cała reszta... Skoki chłopaków nie napawają optymizmem.”
Po inauguracyjnych konkursach w Lillehammer legendarny skoczek miał jeszcze nadzieję, że drużyna odzyska rytm. Jednak po dwóch kolejnych weekendach ta nadzieja wyraźnie gaśnie.
Małysz zapowiada rozmowę z trenerem. „Nie wiem, czemu te skoki są tak słabe”
Najmocniejszy fragment wypowiedzi dotyczył trenera kadry, Macieja Maciusiaka. Małysz przyznał otwarcie, że sytuacja wymaga już bezpośredniej interwencji.
„Będę rozmawiał z Maćkiem Maciusiakiem, bo nie wiem, czemu te skoki są tak słabe” – zapowiedział.
Prezes PZN zwrócił również uwagę, że Kubacki i Żyła, którzy mieli być filarami kadry, znajdują się w najpoważniejszym kryzysie od lat.
Co dalej? Wisła może być kluczowa
Niedzielny konkurs w Ruce stoi pod znakiem zapytania ze względu na bardzo trudne warunki pogodowe. Jeśli zawody zostaną odwołane, kolejnym przystankiem cyklu będzie Wisła – skocznia imienia Adama Małysza.
Kibice liczą, że znajome miejsce i ogromne wsparcie publiczności pomogą Polakom odbudować pewność siebie. Trener i sztab zaś muszą znaleźć odpowiedź na pytanie, co poszło nie tak, zanim sezon olimpijski zamieni się w kompletną katastrofę.
Wnioski? Kryzys jest realny
Jedno jest pewne – polskie skoki narciarskie znalazły się w sytuacji, jakiej nie pamiętamy od lat. Kryzys formy objął niemal całą kadrę, a cierpliwość prezesa PZN właśnie zaczęła się kończyć. Nadchodzący weekend może okazać się dla tej drużyny najważniejszym momentem sezonu.
To też może cię zainteresować: Jarosław Kaczyński może być zadowolony. Ma powody do świętowania
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Marta Nawrocka przerwała milczenie. Pierwsza Dama pierwszy raz tak szczerze o ojcu swojego syna