- No dalej, wstawaj — usłyszałam niezadowolony głos mojej matki. - Jest już ósma rano, jest mnóstwo do zrobienia, a ty leżysz na boku! - Proszę, zasuń zasłony — poprosiłam mamę, doskonale wiedząc, że nawet mnie nie słucha.

Ona wszystko robi sama. - A co z tobą? Córka twojej Oleńki siedzi w domu i nie pracuje, a ja pracuję od rana do nocy!" Starałam się podawać rozsądne argumenty. "To mój pierwszy wolny dzień od trzech tygodni, mogę pospać jeszcze chociaż godzinę?"

Matka prychnęła, odwróciła się i wyszła, głośno trzaskając drzwiami. Próbowałam ponownie zasnąć, ale nie udało mi się. Mieszkam z matką od około roku. Po rozwodzie z mężem przeprowadziłam się z powrotem do domu rodziców, ponieważ nie miałam dokąd pójść. Od czasu przeprowadzki zaczęłam oszczędzać pieniądze na zaliczkę na kredyt hipoteczny, ponieważ wiedziałam, że nie będę w stanie mieszkać pod jednym dachem z matką do końca życia.

Teraz moim jedynym celem było zaoszczędzenie większej ilości pieniędzy i kupno własnego mieszkania. Pracowałam siedem dni w tygodniu, podejmowałam dodatkowe prace, aby spełnić swoje marzenie i nie być znowu w domu. Moja matka jest trudną osobą, powiedziałabym nawet, że nie do zniesienia.

Odkąd sięgam pamięcią, zawsze była ze mnie niezadowolona. Zawsze znajdowała powód, by mnie skarcić. Byłam posłusznym dzieckiem, pilną uczennicą, dobrą pomocnicą, ale wciąż były powody, by mnie karać. Pewnie dlatego wcześnie wyszłam za mąż, by jak najszybciej wyprowadzić się od złej i niesprawiedliwej matki i żyć w spokoju.

Po piętnastu minutach leżenia wstałam, założyłam szlafrok i wyszłam z pokoju. Słysząc moje kroki, mama z jakiegoś powodu zaczęła przesuwać komodę w przedpokoju. "Co ty robisz?" zapytałam. "Dlaczego ją przesuwasz? Złamiesz sobie kręgosłup. Poczekaj, pomogę ci. - Nie trzeba — odpowiedziała moja matka, niezadowolona. Całe życie robiłam wszystko sama, a teraz poradzę sobie bez pomocy!

W głębi serca walczyłam z dzikim pragnieniem, by odwrócić się i odejść, zostawiając mamę samą z tą nieszczęsną komodą, którą z jakiegoś powodu musiała przesunąć. Ale podeszłam bliżej i przesunęłam ją jednym gwałtownym ruchem. Komoda była stara, a jedne z jej drzwiczek po prostu odpadły. "Co ty zrobiłaś?" - krzyknęła moja matka - "Zepsułaś ją!" "Ta komoda ma sto lat" - odparłam, wiedząc, że wybuchnie wielki skandal.

Wyglądało na to, że moja matka wybuchnie gniewem — Czy wiesz, jak ciężko pracowałam, aby kupić tę komodę?! - krzyknęła — Czy wiesz, jak ciężko ją zdobyłam?! - Rozumiem wszystko, ale każda rzecz ma swoją żywotność. I, niestety, ta komoda już osiągnęła swój kres. "Jest stara i zepsuta, kupię ci nową" - odpowiedziałam spokojnie i poszłam do kuchni.

"Nie potrzebuję nowej komody, napraw tę!" - krzyknęła za mną mama. Jak mogę ją naprawić?" Odwróciłam się. "Napraw ją jak chcesz, nie obchodzi mnie to! Ale chcę, żeby do jutra rana była jak nowa!"

Było jasne, że mój spokój irytuje matkę. Spojrzałam na tę kobietę, a potem na nieszczęsną komodę i zdałam sobie sprawę, że mój jedyny wolny dzień został już zrujnowany. Zaczęłam więc przeglądać ogłoszenia w Internecie w poszukiwaniu fachowca do naprawy. W tym momencie zdecydowałam, że to koniec! Po prostu nie mogę tak dłużej żyć. Więc dziś wieczorem zacznę szukać odpowiedniego miejsca do wynajęcia.

Zerknij: Danuta Holecka wsparta na wizji przez stację Telewizja Republika. Te słowa wywołują łzy

O tym się mówi: To ogromna strata dla polskiego kina. Odeszła ceniona aktorka PRL