Natalka urodziła się z zajęczą wargą, niezbyt dużą, ale jednak. Lekarze doradzili mojej siostrze, matce dziewczynki, operację u chirurga kosmetycznego, aby jak najbardziej ukryć ten problem, ale Sandra stanowczo odmówiła, nie lubiła córki za tę wadę od pierwszego dnia i była bardzo zazdrosna o mnie, ponieważ ja też urodziłam córkę, Ulę, po prostu lalkę, wszyscy podziwiali jej wygląd i lubili robić sobie z nią zdjęcia.
Moja siostra i Natalka mieszkały we wsi, a Ula i ja w mieście. Obie z Sandrą miałyśmy pecha do mężów; nie będę wchodzić w szczegóły naszych problemów z silniejszą płcią, oficjalna wersja rozwodów jest taka, że "nie zgadzali się charakterologicznie". Ale po rozwodzie zachowywali się inaczej. Mój były utrzymywał kontakt z dzieckiem, a były Sandry, odciął się całkowicie. Sandra wyżywała się za to na Natalce...
Kiedy moja córka chrzestna podrosła, wykonała maksimum ciężkiej pracy w obejściu i ogrodzie warzywnym, Sandra nie dała jej przerwy, zmuszając ją do zrobienia wszystkiego. Natalkę ratowały tylko moje wizyty, wtedy razem wykonywałyśmy pracę, albo po prostu nie pozwalałam siostrze od rana obciążać córki mnóstwem zadań. Natalka czasem pytała mnie, dlaczego to ja nie jestem jej mamą, bo mama Sandra tylko krzyczy i wyzywa od brzydali...
Moja siostra nie była zadowolona z mojego wstawiennictwa, ale tolerowała to. Ula, w przeciwieństwie do Natalki, dorastała zupełnie inaczej. Wszyscy wokół niej mówili o jej urodzie, jej ojciec w ogóle ją wielbił, a poczucie własnej wartości mojej pięknej dziewczyny było poza skalą, bez względu na to, jak bardzo starałam się to powstrzymać.
W ogóle nie pomagała mi w obowiązkach domowych, a w odpowiedzi na prośby prychała pogardliwie: "Jeszcze będę miała czas, wyjdę za mąż, wtedy będę to wszystko robić!"
Naprawdę wyszła za mąż wcześnie, za biznesmena, pięć lat starszego od niej. Rzuciła się na rozrywkę i możliwości, które otworzyły przed nią finanse męża. Moja córka pamiętała o mnie w święta, dzwoniła do mnie lub wpadała z krótką wizytą, jeśli były urodziny.
Natalia również wyszła za mąż i pamiętam, jak się o tym dowiedziałam — moja siostra zadzwoniła i powiedziała, że "wyrzuciła swojego potworka" z domu wraz z przyszłym zięciem. Sandra nie chciała, aby jej córka wyszła za mąż, uważając, że nie ma do tego prawa, że musi całe życie siedzieć u jej boku i pracować na dzienny limit wyznaczony przez matkę.
Ale Natalka i jej mąż Antek okazali się bardzo niezależni i przedsiębiorczy. Antek pochodził z sąsiedniej wioski i odziedziczył po dziadku dobrze zbudowany, stary dom. Po ślubie Natalki nie widywałyśmy się zbyt często, a ja przez długi czas nie czułam się komfortowo, przychodząc do domu jej męża, ale utrzymywaliśmy kontakt.
Z biegiem czasu nabawiłam się różnego rodzaju dolegliwości związanych z wiekiem, a kiedy osiągnęły punkt krytyczny, musiałam udać się do szpitala na, że tak powiem, gruntowny remont. Miałam operację na kolanach, zaostrzoną kardiologię, oczyszczone nerki, wciąż były różne procedury, ale ogólnie rzecz biorąc, wynik mojego prawie dwumiesięcznego leżenia na łóżku dał pozytywne wyniki, chociaż na moim wyglądzie to się odbiło, reżim szpitalny nikogo nie zdobi.
Kiedy moja córka zobaczyła mnie po wypisie, pomyślała o czymś. Nawet nie podejrzewałam, że może mieć takie myśli, kiedy usłyszałam, o czym myśli: "Tak, mamo, jesteś już zmęczona, musisz mieć na siebie oko...
Na początku nie rozumiałam, do czego Ula zmierza: "No, to będziesz częściej do mnie przyjeżdżać, będziesz pomagać w gospodarstwie domowym..." Ale moja córka machnęła ręką ze zgorszeniem: "Jakie gospodarstwo domowe! Znowu mówisz o swoich sprawach! Umieśćmy cię w domu opieki, a mieszkanie sprzedajmy, potrzebujemy pieniędzy, a tobą się tam zaopiekują!"
Byłam oszołomiona — moja własna córka, po tym jak poprawiło mi się zdrowie, chce mnie umieścić w domu opieki! Kręcąc przecząco głową, odpowiedziałam: "Nie, Urszula, nie pójdę tam, a ty możesz zarabiać własne pieniądze!"
Wymieniłyśmy jeszcze kilka zdań, które nie były zbyt przyjemne dla nas obu, i Ula wyszła. Byłam zraniona do łez, usiadłam i opamiętałam się, i w tym momencie znowu zadzwonił dzwonek do drzwi. Myślałam, że Ula wróciła, a nawet w głębi serca myślałam, że postanowiła przeprosić, ale nie, na progu stała Natalka.
Moja córka chrzestna zobaczyła mój płaczliwy nastrój i zaniepokoiła się: "Co się stało, ciociu? Nie miałam z kim podzielić się tym, co się właśnie wydarzyło, więc opowiedziałam wszystko Natalce.
Słuchała z szeroko otwartymi oczami, a kiedy skończyłam, nagle powiedziała stanowczo: "Dobrze, matko chrzestna, nie zostawiam cię tutaj. Możesz zrobić z mieszkaniem, co chcesz, ale możesz wprowadzić się do nas, poprawisz swoje zdrowie na świeżym powietrzu!"
Byłam zdezorientowana taką sugestią i znowu wybuchłam płaczem. Natalka natychmiast zadzwoniła do męża i włączywszy zestaw głośnomówiący, omówiła z nim moją przeprowadzkę. Antek, jak mi się wydawało, nawet się nie zdziwił: "Więc niech się wprowadzi, mamy wystarczająco dużo miejsca, a ty od dawna chciałaś, żeby twoja matka chrzestna była bliżej ciebie!"
Słuchałam i byłam zaskoczona — moja własna córka była gotowa wysłać mnie do domu opieki w celu sprzedaży mieszkania, a moja córka chrzestna — z dobroci serca — po prostu chce mi pomóc. Szybko podjęłam decyzję. Mój znajomy pośrednik sprzedał mieszkanie dosłownie w ciągu dwóch tygodni, część pieniędzy wpłaciłam na lokatę, przeznaczając je na Natalkę, a drugą połowę zabrałam ze sobą, żeby mieć coś swojego i nie siedzieć na utrzymaniu mojej chrześniaczki i jej męża.
Nadal nie mam kontaktu z Ulą, oczywiście, wzięła moją przeprowadzkę i sprzedaż mieszkania jako oszustwo, przez jakiś czas domagała się swojej części pieniędzy, ale odmówiłam jej takiego prezentu, odnosząc się do dużych wydatków na leki, chociaż przy Antku i Natalce nie potrzebuję ich teraz, samo środowisko w ich domu pomaga mojemu zdrowiu...
Nie przegap: Andrzej Duda nie zamierzał się ukrywać. Prezydenta przyłapano w sklepie przy kasie samoobsługowej