Ciocię widziałam po raz ostatni jakieś 30 lat temu, kiedy byłam bardzo mała. Próbowała utrzymywać kontakt telefoniczny, pisała listy, wysyłała zdjęcia, ale nigdy do nich nie pojechaliśmy, a oni, jak już pisałam, odwiedzają nas od dawna.
Jakiś miesiąc temu ciocia zaczęła dzwonić do mnie, a nie do moich rodziców, z wiadomością, że ona i jej mąż jeżdżą do wszystkich krewnych i chcą przyjechać do nas. Oboje mają nadwagę i ogólnie ich zdrowie jest słabe, ale mimo to od kilku miesięcy odbywają rejs po swoich krewnych, którzy są rozproszeni po całej Polsce i nie tylko.
Wszystko byłoby dobrze, ale inni krewni, którzy już zaznali odwiedzin przez tę starszą parę, powiedzieli, że przyjeżdżają na długi czas, kto ma "szczęście" - od dwóch tygodni do miesiąca.
Byłam tak przerażona tą wiadomością, że przestałam odbierać telefony ciotki. Po pierwsze prawie jej nie pamiętam, a po drugie pobyt u mnie nawet przez 2 tygodnie to jakoś za dużo. To są starsi ludzie, potrzebują uwagi, wiek ich przeraża — coś może się stać.
W każdym razie przestałam odbierać telefony od krewnych. Zaczęli narzekać na mnie wszystkim innym krewnym, że w ogóle nie jestem gościnna. I ogólnie pamiętali, że kiedy przyjechali 30 lat temu, odmówiłam im pomocy w zakupach, towarzyszenia im po mieście i czegoś jeszcze, ale z drugiej strony nigdy nie byliśmy u nich, nikt nas nie zaprosił. A mogli zacząć od zapytania, czy byłoby nam wygodnie mieć gości.
Czy nie tak powinno być? Dlaczego postawili mnie przed faktem dokonanym, a po mojej milczącej odmowie zaczęli mieć do mnie pretensje i mówić niemiłe rzeczy? Nie wiem, może się mylę. Mój mąż mówi, że starsi ludzie mają swoje dziwactwa i jeśli nie utrzymywaliśmy kontaktu przez 30 lat, to nie będzie wielkim problemem, jeśli nie będziemy się widzieć przez tyle samo czasu.
Nie są rodzicami ani bliskimi krewnymi. A jeśli jest chęć odwiedzenia naszego miasta, można wynająć hotel na kilka dni i zebrać wszystkich krewnych gdzieś w kawiarni. Można nawet przenocować u nas, ale nie przez 2 tygodnie czy nawet miesiąc.
Generalnie mój mąż nas wspiera i też nie jest skory do przyjmowania prawie obcych na dłużej. I ta sytuacja wytrąciła mnie z równowagi, z jednej strony ludzie, którzy są starsi i trzeba ich zadowolić, z drugiej strony nie znam ich dobrze i są jak piorun z roszczeniem do gościnności...
Zerknij: Kolejne zmiany w życiu Rafała Mroczka. Niespodziewany ślub to tylko początek rewelacji