"Kasiu" – powiedziała leżąca Maria do chodzącej Katarzyny. "Spójrz za okno, widać tam coś?".
Katarzyna nie musiała wyjaśniać, co dokładnie Maria chciała zobaczyć. Chciała wiedzieć, czy jej syn pojawi się dziś, czy nie.
"Poczekaj, kochana, już sprawdzę! - odpowiedziała Katarzyna. Przysunęła krzesło bliżej, oparła się o nie mocniej i powlokła się do okna.
"No cóż, Marysiu... Świeci słońce, śnieg jest czysty" - powiedziała przyjaciółka. "To dobrze, bo droga wyjazdowa z miasta jest dobrze przejezdna, za chwilę mój Pawełek pojedzie tą drogą swoim nowym samochodem…".
Wydawało się, że trochę się wstydzi swojej przyjaciółki, że ma tak zamożnego syna: on sam pracuje w fabryce jako inżynier, jego żona jako ekonomistką. Wnuczka, ich córka, studiuje na uniwersytecie...
Wszystko jest w porządku, nie tak jak u syna Marii... Staruszki od dawna wiedziały o sobie nawzajem wszystko w najdrobniejszych szczegółach i wciąż na nowo opowiadały swoje historie, aby nic ważnego nie zostało wymazane z ich słabnącej pamięci...
Katarzyna dawno temu powiedziała Mari, że Paweł namówił ją i jej męża, aby opuścili wioskę i przenieśli się do miasta. Powiedział, że trudno jest mu jeździć do wioski co miesiąc. Łatwiej będzie się opiekować rodzicami, jeśli ci będą mieszkać razem.
Przeprowadzka nie była łatwa. Szczególnie ciężko było zmarłemu mężowi Katarzyny rozstać się z rodzinnym miejscem - wzdychał w nocy, jęczał - ale co zrobić. Ona i jej mąż mieli własny pokój. Niestety rok później mąż Katarzyny zmarł. Od dawna wiadomo, że starego drzewa nie da się przesadzić...
"Jak to źle, przyjacielu, że starzy ludzie nie umierają razem - staruszkowi zbyt trudno jest zostać wdową! - powiedziała Katarzyna. "Ja już przygotowywałem się do pójścia za nim. Miałam udar, ale, widocznie, mój czas jeszcze nie nadszedł, jakoś stanąłem na nogi... Jakoś, choć we wszystkim potrzebowałam pomocy.
Wtedy moja synowa zaczęła się złościć i prychać: trzaskać drzwiami, rzucać naczyniami. Zaczęła się kłócić z Pawełkiem, krzyczeć i płakać... Dla niej byłam tylko teściową... Cóż, mówię mojemu synowi: „oddaj mnie, Pawełku, do domu opieki. Co za różnica dla mnie, starej kobiety, gdzie mieszkam, a ty i twoja żona wciąż macie czas na życie. Po co ją złościć?".
Z Marią to była zupełnie inna sprawa. Jej syn miał pecha. Czekała aż chłopak wyjdzie z więzienia. Miało się to stać tuż przed Nowym Rokiem. Obiecał matce, że pojawi się od razu.
„Nie myśl, Kasiu, że skoro jest w więzieniu, jest osobą całkowicie bezwartościową - nie, tak potoczyło się jego życie - jego żona go zrujnowała” - powiedziała Maria po raz kolejny. "Był człowiekiem pełnym współczucia i uczciwym, każdemu starał się pomóc. Poznał żonę, która wciągnęła go w picie" – kontynuowała Maria.
„Wyrzucili mojego syna z pracy. Zaczęli kraść. Utworzyli gang z innymi podobnymi im i przeczesywali sąsiednie wioski, żeby zobaczyć, gdzie mogliby coś zdobyć... Z mojej chaty dawno temu zabrali wszystko, co było wartościowe. I bez względu na to, jak bardzo ukrywałem swoją emeryturę, i tak ją ukradli. Kiedy zostałam sparaliżowana, sama zgłosiłam się do domu opieki".
Krótki styczniowy dzień dobiegał końca, wkrótce zapadnie wieczór... Może synowie kobiet zapomnieli o obietnicach, a może coś się wydarzyło, nie daj Boże... Kiedy zrobiło się już zupełnie ciemno i starsze kobiety leżały cicho na łóżkach, do pokoju weszła pielęgniarka i zapytała Marię: "Czy twój syn ma bliznę na policzku?".
Maria wzdrygnęła się: „Tak! Co się z nim dzieje, gdzie on jest!”
"Nie martw się tak bardzo!" - odpowiedziała pielęgniarka. "Przyszedł zarośnięty, w dziurawych butach, w jesiennym ubraniu, zmarznięty.
"Obiecałem, że przyjdę do mamy, ale nie pokażę się w tej formie. Będzie się mnie bał!" - dodała pielęgniarka, cytując słowa syna kobiety.
"Natalio, kochanie, weź trochę moich pieniędzy, nakarm go, daj mu gorącą herbatę!" - poprosiła Maria pielęgniarkę.
"Dałam już synowi herbatę, on się rozgrzewa. Jutro rano się u ciebie pojawi".
Maria płakała radośnie. Jej wzrok padł na przyjaciółkę. Katarzyna leżała bez ruchu, z twarzą ukrytą w poduszce. Usłyszała, jak jej przyjaciółka cicho płacze.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Przywiozłam mojej przyjaciółce rzeczy i zabawki po moich córkach": Nie spodziewałam się, że zareaguje w taki sposób
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Książę William z dziećmi na koncercie Taylor Swift! Dlaczego nie było księżnej Kate? Sekret ujawniony
O tym się mówi: Kamil Grosicki wyraził się jasno. Ujawnił powody rezygnacji z gry w reprezentacji biało-czerwonych