Moja matka wychowywała moją siostrę i mnie samotnie. Mój ojciec zaczął mocno pić, gdy miałem około trzech lat, a moja matka wyrzuciła go z domu. Wyjechał do swojej wioski i nigdy więcej o nim nie słyszeliśmy.

Gdy było mi żal matki i starałem się jej we wszystkim pomagać, Lidka zawsze próbowała oszukać mnie lub matkę, byśmy wykonywali jej obowiązki. Wcześnie zaczęła nosić makijaż, krótkie spódniczki i wychodzić z chłopakami.

Kiedy miała 18 lat, powiedziała, że jedzie do Warszawy z koleżanką do pracy w nocnym klubie. Nie było sensu jej wspierać, a matka nie byłaby w stanie. Wyjechała i zniknęła: przez ponad dwa lata nie dostaliśmy żadnego listu, telefonu ani pocztówki. Dopiero od rodziców koleżanki matka dowiedziała się, że z córką wszystko w porządku.

Byłem wtedy 14-letnim chłopcem i nie mogłem tego zrozumieć — jak to możliwe? A teraz, gdy mam własne dzieci, wyobrażam sobie, jak serce mojej matki bolało z powodu jej córki.

Lidka wróciła do domu ze swoim narzeczonym, szanowanym wujkiem — tak jak widziałem go oczami nastolatki. W rzeczywistości jej przyszły mąż, Igor, miał wtedy 35 lat, ale wydawał mi się bardzo stary.

Moja siostra powiedziała, że wkrótce wezmą ślub i przeprowadzą się do Niemiec — jej przyszły mąż pracował dla międzynarodowej firmy naftowej. Z tej wizyty moja mama dostała w prezencie kuchenkę mikrofalową, a ja koszulkę ze Spider-Manem.

Od tamtej pory siostra dzwoniła do mamy tylko raz w roku — w dniu jej urodzin. A mnie całkowicie ignorowała, jakbym nie istniał na świecie.

W ciągu ostatniego roku moja mama coraz częściej chorowała. Oczywiście jej wiek już na nią wpływa, a jej życie było trudne. Moja żona i ja oczywiście zawsze jesteśmy przy niej. Nasz syn, Andrzej, również odwiedzał ją w weekendy — teraz jest studentem, dorosłym i rozumie, że babcia za nim tęskni.

Pewnego weekendu przyjechaliśmy do mamy, weszliśmy do domu i oniemieliśmy. Moja siostra, której nie widziałem od prawie dwudziestu lat, siedziała w kuchni w eleganckim jasnoniebieskim garniturze, z modną fryzurą i drogimi okularami przeciwsłonecznymi. Lidka paliła, wydychając dym papierosowy przez otwarte okno.

- Cześć, krewni — przywitała ją sztywno siostra, uśmiechając się albo robiąc wyniosły grymas: na pierwszy rzut oka nie było to jasne.

- Cześć, siostrzyczko — odpowiedziałem, zachowując jej sarkastyczny ton — poznaj moją żonę, Beatkę.

- Bardzo miło mi cię poznać — powiedziała Lidka, przewiercając żonę wzrokiem i wyciągając rękę.

- Dzieci, wejdźcie! Zaraz nakryję do stołu — marudziła moja matka.

- Nie, mamo. Pójdę już, mam coś do zrobienia. Włożyłam do lodówki trochę dobrego jedzenia dla mamy, ponieważ jest tutaj pod twoim nadzorem i nie je dobrze. Więc częstuj się, nie zawsze jest to bochenek chleba z kawiorem — siostra wstała i zgasiła papierosa. Usłyszała taksówkę podjeżdżającą pod dom. Wyszła i zamknęła drzwi.

Otworzyłem lodówkę. Na wszystkich półkach leżały smakołyki — droga kiełbasa, kawior, jakieś puszki i opakowania.

Kilka dni później, wieczorem, zadzwonił do mnie telefon komórkowy. Spojrzałem na ekran — numer był nieznany, ale to nie miało znaczenia... Podniosłem słuchawkę.

Witaj, Michał — odezwał się głos Lidki.

- Cześć — odpowiedziałem siostrze.

- Więc tak. Poszłam dziś z mamą do notariusza. Mówię wprost, żeby nie było niespodzianek. Mama spisała testament, w którym wszystko przypada jej córce. Wyjaśniłam jej, że mój były mąż zabrał mi dom w Hiszpanii, a po rozwodzie mam teraz tylko skromne studio w Berlinie. Nawet tutaj nie pozwolę sobie niczego odebrać. Więc ty i twoja żona nie powinniście zbytnio się starać. Myślisz, że zapisze coś tobie i twojej wiejskiej żonie? - Wstydzilibyście się — powiedziała mi do ucha moja siostra.

Z oburzenia zabrakło mi słów, otwierałem usta bezgłośnie jak ryba.

Byłem po prostu wściekły. Ten koczkodan nie pojawił się w drzwiach mojej matki przez prawie 20 lat, dzwoniła raz w roku, a teraz naciskała na biedną chorą kobietę, by spisała testament na jej korzyść?

Muszę iść do matki, uspokoić ją i zobaczyć, czy mogę coś zrobić z tym cholernym dokumentem. Ale czy istnieje granica ludzkiej podłości?

Nie przegap: Z życia wzięte. "Mam 68 lat, mieszkam sam. Proszę dzieci, aby się do nich wprowadziły, ale są przeciwne": Nie wiem jak ich przekonać

Zerknij: Małgorzata Tomaszewska pochwaliła się zdjęciem córeczki. W sieci zawrzało