Urodziłam zaraz po szkole... Wybuchła wielka i ognista miłość, w wyniku której urodził się Pawełek. Ma teraz dwadzieścia pięć lat.
Z jego ojcem rozwiedliśmy się po dwóch latach, ale rozwiedliśmy się, pomimo naszych, można powiedzieć, młodych lat, bez skandalu, a potem Władysław, mało ugruntowany jako oficjalny mąż, bardzo pomógł, z pieniędzmi i wychowaniem syna.
Główną pomocą, której udzielił mi mój były, była pierwsza rata kredytu hipotecznego na mieszkanie. Nie najbardziej luksusowe, ale jednak oddzielne, dwupokojowe mieszkanie. Potem resztę kredytu bankowego spłacałam sama, spłacałam długo i czasem z problemami, ale najważniejsze było to, że mieszkaliśmy z synem we własnym mieszkaniu.
Władek regularnie spotykał się z Pawłem, często spędzali razem jeden z wolnych dni, a ja cieszyłam się, że mój syn ma innego opiekuna oprócz mnie, zwłaszcza że potrzebował ojcowskiego wzoru.
Życie osobiste Władka było w porządku — często zmieniał kobiety, ale nie pozostawał sam, ciesząc się tak bogatą różnorodnością kobiet. Byłam nawet zaskoczona, że nie zapomniał o tym, że ma syna, a nawet co roku składał mi życzenia z okazji urodzin przyzwoitą sumą pieniędzy.
Paweł ukończył studia, dostał pracę, zaczął dobrze zarabiać, a potem, dość nieoczekiwanie dla mnie, ogłosił, że zamierza się ożenić, miał nową koleżankę w swoim dziale i szybko przenieśli komunikację biznesową do prywatnego samolotu.
Kiedy mój syn i jego dziewczyna złożyli już wniosek do urzędu stanu cywilnego, powiedziałam mu, że też zamierzam wyjść za mąż. Z Mikołajem byliśmy w kontakcie od dawna, mieszkał w małej kawalerce w naszej okolicy. Paweł wiedział, że mam mężczyznę, ale po prostu wyśmiewał moje przyszłe małżeństwo:
- Mamo, jakie małżeństwo? Powiedz jeszcze, że dasz mi brata albo siostrę!
Wzruszyłam ramionami:
- Czemu nie? Mikołaj nie ma własnych dzieci, więc będziemy mieli dziecko i je wychowamy. Ty będziesz miał własną rodzinę, ja też.
Syn zmarszczył brwi:
- A gdzie ja i Maria będziemy mieszkać po ślubie, pomyślałaś? Jak będziemy tu mieszkać z dwiema rodzinami? Wynajęcie mieszkania jest teraz drogie. Poważnie chcesz ze swoim Mikołajkiem tu zamieszkać? Myślałaś o mnie?
Takie lekceważące podejście do moich planów po prostu mnie wkurzyło i w tym samym tonie odpowiedziałam synowi:
- Po pierwsze, dla ciebie on nie jest "Mikołajek", tylko Mikołaj Zawadzki. Po drugie, pozwól mi decydować o swoim życiu osobistym, nie pytasz mnie, czy się ożenić, czy nie, więc mam taką samą swobodę wyboru. I po trzecie, czy urodzę, czy nie, to nie twoja sprawa!
Mój syn milczał, widząc, że jestem zdeterminowana. Nie wiedział, że tak naprawdę zamierzam przenieść się do dwurodzinnego domu Mikołaja, a on z Marysią, miał zamieszkać z nami, nawet wstępnie już omówiliśmy tę kwestię, ale po chamskich słowach mojego syna całkowicie straciłam chęć wykonania tak szerokiego gestu, więc powiedziałam mojemu Pawłowi:
- Ty u mnie, jak się okazało, taki jesteś niezależny, zatem zdecyduj, gdzie będzie mieszkać twoja rodzina. Jeśli chcesz sprowadzić tu Marię, to nie sądzę, żebyśmy się dogadały, bo nie okażę jej specjalnej gościnności.
Potem mój syn i ja odbyliśmy jeszcze kilka poważnych i nieprzyjemnych rozmów. W rezultacie ożenił się z Marią, bez wystawnego wesela, a młoda rodzina przeprowadziła się do wynajętego mieszkania.
Ja mimo wszystko przeprowadziłam się do Mikołaja, wynajmując gościom dwupokojowe mieszkanie, i to z dużym powodzeniem. Połowa czynszu była wiernie przekazywana mojemu synowi, częściowo pokrywając ich wydatki na wynajem mieszkania, sporą część kwoty odkładałam, na wszelki wypadek.
I taki przypadek się wydarzył. Mikołaj zaproponował, że sprzeda swój mały dom rodzinny, przekaże dochód młodym i zamieszka u mnie, ponieważ zdecydowaliśmy się na dziecko i byliśmy na dobrej drodze do tego.
Przez dwa tygodnie przekonywałam syna, aby zrezygnował z udziału w naszym dwurodzinnym domu, biorąc pod uwagę kwoty, które już im przekazałam. W końcu syn się zgodził i teraz wszystko, można powiedzieć, wróciło do normy — młodzi wzięli nową kawalerkę na kredyt, Mikołaj i ja mieszkaliśmy w dwupokojowym mieszkaniu, a wkrótce zamieszka z nami młodszy brat Pawła, chociaż był temu bardzo przeciwny.
Moje relacje z synem i synową są oczywiście napięte, ale do zniesienia i mam nadzieję, że nie dojdzie do ich zerwania.
Nie przegap tego: Z życia wzięte. "Zabrałam moją 70-letnią matkę ze wsi do miasta": Miesiąc później z przerażeniem zdałam sobie sprawę, jaka byłam głupia