"Po co przyszłaś, Marto?" – zapytała Maria, patrząc w okno, ale nie otwierając drzwi.
"Jak dlaczego? - powiedziała zdziwiona - "Zapomniałaś?".
"Zapomniałam o czym?"
"Wpuścisz mnie do mieszkania?" - Marta nie mogła tego znieść i podniosła głos. "A powiem ci, o czym zapomniałeś? Porozmawiamy przez drzwi?".
"Czego chcesz Marto?".
"Zapomniałaś jaki dziś dzień?".
"Dzisiaj jest czwartek" – odpowiedziała Maria. "I co?".
"Jak to, co?" - Marta była zaskoczona.
"Odkąd mój syn się z tobą ożenił, przychodzę w każdy czwartek".
Faktem jest, że sześć lat temu, wkrótce po tym, jak Maria została żoną Igora, Marta zaproponowała jej, aby wybrała dzień, w którym będzie ją odwiedzała. Tak działo się od 6 lat.
"Powiem Ci szczerze – powiedziała wówczas Marta swojej synowej – że nie bez powodu tu przyjeżdżam. Chcę się dowiedzieć, czy wszystko u was w porządku? Czy radzisz sobie ze swoimi obowiązkami? I tak dalej. Czy rozumiesz?"
„Rozumiem” – odpowiedziała wtedy Maria, choć nic nie rozumiała, ale nie znalazła w sobie siły, żeby odmówić teściowej. I umówiły się, że Marta będzie przychodziła w każdy czwartek po południu. I od tamtej pory nie zdarzyło się, żeby Marta nie przyszła w czwartek do synowej na obiad. Z wyjątkiem tych przypadków, gdy Igor i Maria pojechali gdzieś na wakacje razem ze swoimi dziećmi. U Marty stało się to nawykiem.
I wszystko było w porządku przez sześć lat. A dzisiaj coś poszło nie tak. Maria nie otworzyła drzwi i nie wpuściła Marty do mieszkania. Zadawała dziwne pytania i tym samym wprawiała teściową w zakłopotanie. Marta była tak zaskoczona tym, co się działo, że nie wiedziała, jak na to zareagować. Przyszła na lunch, ale jej nie wpuszczono.
Wewnętrzny głos powiedział Marcie, że powinna po prostu odwrócić się i odejść. Ale ona nie słuchała. Ponieważ ucierpiała jej duma. A teraz, stojąc w drzwiach mieszkania, Marta nie wiedziała, jak odpowiedzieć na pytanie synowej, kiedy i na co się zgodzili. „Z jednej strony to takie dziwne i bezsensowne” – pomyślała Marta – „wyjaśniać jej to, co jest już tak jasne. Ale z drugiej strony, jak inaczej? Może ma coś z pamięcią? I naprawdę zapomniała? Wtedy trzeba będzie jej o tym przypomnieć.”
„Uzgodniłyśmy coś Mario” – odpowiedziała spokojnie Marta. "Zgodziłyśmy się, że co tydzień będę do Ciebie przychodzić na kontrolę. Ustaliłyśmy dzień tygodnia. Sama powiedziałaś, że czwartkowe popołudnie Ci odpowiada. Pamiętasz?! Przychodzę do Was niemal co tydzień już od sześciu lat. Stało się to już naszą dobrą tradycją. Przyszłam też i dzisiaj. A ty mi nie pozwolisz wejść? Może nie jesteś tam sam?" - zapytała podejrzliwie teściowa.
„Może nie jestem sama” – odpowiedziała spokojnie Maria.
"Jak mam rozumieć te słowa?" – zapytała Marta.
"Możesz je rozumieć, jak chcesz, Marto. Nie zamierzam się wpuszczać cię do mieszkania. Nie ma tu nic do sprawdzania. Idź".
"Jak to nie ma nic do sprawdzenia? Czy rozumiesz, co mówisz? Przez cały ten czas było co sprawdzać, a teraz nie ma nic?"
Maria ponownie spojrzała w okno.
"Co dokładnie chcesz w ten sposób sprawdzić?" - zapytała teściowej.
"Po pierwsze, jesteś w domu czy nie?".
"Jak widzisz, jestem".
"Sprawdzam, czy może nie odwiedził Cię nieznajomy?" - dodała teściowa.
"Tylko to?".
"Nie tylko. Chcę zobaczyć stan mojego mieszkania!".
"A to mieszkanie nie jest już twoje" – powiedziała Maria spokojnie. "Dałaś je swojemu synowi. Sześć lat temu. I sam przeprowadziłeś się do innego mieszkania, które odziedziczyłeś po babci. Więc nie masz tu już czego szukać. Idź".
I znowu wewnętrzny głos poradził Marcie, żeby szybko uciekała. Marta jednak nie chciała nikogo słuchać.
"Wpuść mnie!" - krzyknęła do synowej.
"Nie puszczę cię" – odpowiedziała Maria. - Nie ma mam po co cię wpuszczać.
Nie złapiesz jej groźbami - pomyślała teściowa. Postanowiła, że spróbuje zmienić ton. "Mario sprawdzę tylko, czy wszystko u ciebie w porządku i wyjdę".
"Nic mi nie jest. Możesz iść".
"Chcesz powiedzieć, że masz wszystko czyste i umyte".
"Tak".
"A wytarłeś kurz z mebli? Czy zasłony są wyprane?"
"Wszystko wyścierane i wyprane".
"A umyłaś okna?"
"Umyłam".
"No cóż, kłamiesz o oknach, Mario".
"Dlaczego miałbym kłamać?"
"A czy ugotowałaś obiad dla swojego męża?
"Ugotowałem obiad i kolację".
"Chcę zobaczyć na własne oczy. Chcę spróbować tego, co tam ugotowałaś. Więc wpuść mnie do mieszkania. Zobaczę czy wszystko jest dobrze".
"Idź z Bogiem, Marto. Nie ma tu nic do zobaczenia i wypróbowania"
Marta miała już dość rozmawiania z synową takim tonem.
"Zaraz przyjdzie Igor i zobaczy, jak trzymasz jego matkę przed drzwiami".
"A co on mi zrobi?"
"Zobaczysz".
"A jak to zobaczę, to i Iwana wyrzucę z domu” – odpowiedziała Maria.
"Wyrzucisz go z jego własnego domu? Ale jak to?".
"To jest bardzo proste. Wezmę go i wypędzę".
"Ale to jest jego mieszkanie!".
W końcu Marta odpuściła, nie mogła uwierzyć, że synowa potraktowała ją w taki sposób i nie wpuściła jej do domu.
Maria się uśmiechnęła. Po 6 latach wreszcie pozbyła się kontrolera, jakim była jej teściowa!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Rodzice adoptują dziecko, a teraz starsza siostra, musi łożyć na jego utrzymanie": Dla niej to niezrozumiałe
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: 2 maja rusza drastyczna zmiana. Polacy zapłacą słono i poczują gorycz podwyżek
O tym się mówi: Ucieczka przed skandalem. Dagmara Kaźmierska opuszcza Polskę. Oto nowe miejsce jej pobytu