Pracując, nadal wykonywałam całą masę „babcinych” prac. Chodzenie z wnukiem na spacery, potem zawożenie go do szkoły, a czasami odbieranie - wszystko spoczywało na moich barkach. A wszystko dlatego, że rodzice Witka, moja córka Iga i jej mąż Sławek, są bardzo zapracowanymi ludźmi.
Ja też jestem osobą zajętą, ale mam bardziej elastyczny grafik. Poza tym moje mieszkanie jest w tym samym budynku co ich. "Babciu, co się zmieni, kiedy przejdziesz na emeryturę? Przecież sam mogę już chodzić do szkoły" – powiedział Witek.
"Będę dla ciebie gotować" - uroczyście obiecała Witusiowi. Powiedziałam, że to koniec. Pierwszego dnia zasłużonego odpoczynku poszłam na rynek i kupiłam dobre mięso, warzywa i jajka. Zatem dzisiaj mamy barszcz, gołąbki, puree i surówkę z buraków. Wszystko mu smakowała.
"Och, babciu, jakie to smaczne, a czy mogę dodać więcej? - zapytał rozpromieniony. Wieczorem zadzwoniła do mnie córka.
"Mamo, Witej mówi, że ugotowałaś pyszny barszcz" - zaczęła rozmowę Iga.
"I nie tylko. Gołąbki wyszły po prostu rewelacyjnie" - chwaliłam się.
"Nie masz nic przeciwko, żebyśmy wpadli ze Sławkiem na kolację?" - zapytała córka.
Oczywiście nie sprzeciwiłem się. I nawet była zadowolona. Tyle że oczywiście po przybyciu gości musiałam znowu gotować na jutrzejszy obiad dla wnuka. Wnuk przyszedł ze swoją przyjaciółką. Nakarmiłam oboje. A wieczorem córka zadzwoniła i powiedziała, że nie ma czasu na przygotowanie obiadu. Wzdychając, powiedziałem, że wieczorem czekam na całą rodzinę.
"Och, kochana teściowo, jak dobrze, że jesteś na emeryturze" - powiedział zięć, gładząc swój ogromny brzuch po dwóch talerzach zupy i ogromnej misce pilawu.
"Tak, mamo, jakie mamy szczęście, że jesteś już emerytką" - zaśmiała się moja córka i przytuliła mnie. Całe to wesołe towarzystwo zostawiło mnie z górą naczyń. Następnego dnia sytuacja się powtórzyła. A w ciągu tygodnia Witek przyprowadził ze sobą całą rzeszę przyjaciół.
"Och, ile was jest!" – Klasnąłem w dłonie, widząc na progu wnuka w towarzystwie przyjaciół.
"Sześcioro!" - Witek odpowiedział z dumą. Zdecydowałem, że porozmawiam z wnukiem, ale później. W międzyczasie musiałem nakarmić szóstkę dzieci zupą grochową, kaszą gryczaną i klopsikami. Chłopcy jedli z apetytem, mając czas jedynie na pracę łyżkami.
"To dlatego, że moja babcia jest na emeryturze. Mama i tata mówią, że emeryci mają dużo czasu na gotowanie dla wszystkich" - wyjaśnił znajomym mój wnuk.
Wiedziałam, że to moja córka i zięć muszą mówić takie rzeczy. Co oni wpajają dziecku?! No nie, taki numer u mnie nie przejdzie. Jednak po grupie głodnych uczniów moje patelnie pozostały puste. Dlatego też, kiedy zwykle widziałem moją córkę w drzwiach, powiedziałem, że mogę zaproponować jej herbatę.
"Nie pomyślałeś, żeby zabrać ze sobą ciasteczka na herbatę?" – zapytałam z uroczym uśmiechem.
"Jaką herbatę? Jakie ciasteczka? Przyszliśmy na obiad!" - powiedział zięć.
"Nie mam nic" - powiedziałam.
"Liczyliśmy, że coś dla nas ugotujesz" - powiedziała ze zdziwieniem córka.
"Na jakiej podstawie się tego spodziewałaś? Czy było jakieś zaproszenie ode mnie?" – zapytałem, nie przestając się uśmiechać.
"Nie, my po prostu pracujemy, a ty jesteś na emeryturze. Co jeszcze możesz robić?" – zapytał z oburzeniem zięć.
Musiałam tłumaczyć córce i jej mężowi, że moja emerytura ich nie dotyczy. Tak, jestem gotowa pomóc przy wnuku, ale nie mam zamiaru otwierać darmowej restauracji dla całej rodziny i ich przyjaciół. Moja córka się dąsała, a zięć był oburzony.
Nawet przestali się do mnie odzywać i zabronili Witkowi do mnie przychodzić. Na szczęście mój wnuk nadal potajemnie mnie odwiedza. Czasem chodzimy do kawiarni, a potem gotujemy kluski. Podoba mi się, że tak bardzo kocha swoją babcię!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Nie przyszła na nasz ślub. I nigdy nie odwiedziła wnuczki. Myślałam, że teściowa mnie nie znosi": Powód był zupełnie inny
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Celine Dion walczy z nieuleczalną chorobą. Ujawnia przerażające szczegóły
O tym się mówi: Przemysław Babiarz wraca na antenę. Co dalej z jego karierą