Mój mąż przez całe życie pracował jako kierowca, a ja jestem nauczycielką literatury. Nigdy nie rozpieszczaliśmy naszych dzieci pieniędzmi i drogimi prezentami, ale zawsze miały one absolutne minimum. Nasze relacje rodzinne zostały zachwiane, gdy mój syn postanowił się ożenić.
Spotykał się z Kariną przez około rok. Szczerze mówiąc, nigdy jej nie lubiłam: była arogancka, rozpieszczona, jedyna córka bogatych rodziców. Myślałam, że to tylko kolejne hobby mojego Irka i że nie dojdzie do ślubu, ale zdecydowali się pobrać.
Kiedy Karina nas odwiedziła, z radością ogłosiła, że pobierają się w czerwcu. Cały wieczór opowiadała mi, gdzie planują zorganizować wesele, ceremonię w plenerze i ilu gości zaprosić. Kalkulowałam w myślach, ile pieniędzy będzie potrzeba na wszystkie jej zachcianki.
Po kolacji, kiedy Karina poszła do domu, postanowiłam porozmawiać z synem.
- Iruś, po co ten pośpiech? Czy Karina jest w ciąży? - Postanowiłam zapytać go wprost.
- Nie, mamo, nie martw się o to! - zaśmiał się mój syn — Właśnie teraz zdecydowaliśmy się pobrać.
Nie byłam zadowolona z ich decyzji. Nie dogadywaliśmy się też dobrze z jej rodzicami. Pochodziliśmy z różnych środowisk społecznych i nie mogliśmy podążać za kaprysami ich córki.
Kilka dni później Weronika, matka Kariny, zadzwoniła do mnie i zaprosiła mnie i mojego męża na kolację, aby porozmawiać o ślubie.
- Karina nie chce brać ślubu w urzędzie stanu cywilnego, już upatrzyła sobie miejsce na wesele — zaczęła swatka. - Właśnie robiliśmy przykładową listę gości, chcieliśmy wyjaśnić, ile osób będzie po waszej stronie?
Byłam oszołomiona skalą planowanej uroczystości. Zdając sobie sprawę, że my również musimy uczestniczyć w organizacji, nie wiedziałam, skąd wziąć tyle pieniędzy.
- Ale z naszej strony będzie dwadzieścia osób — zaczęłam — Może powinniśmy wybrać tańszą restaurację? Kuchnia jest wszędzie taka sama.
Weronika wyraźnie się skrzywiła. Nie milczałam i kiedy nasi mężowie odeszli od stołu, szczerze powiedziałam, że nie jesteśmy gotowi na takie wesele. Nasza rodzina mogła przeznaczyć osiem tysięcy, no, najwyżej dziesięć. W końcu moja córka jesienią zdaje na studia.
- Więc chcecie mieć wesele na nasz koszt? - Weronika była oburzona.
Wieczór zakończył się kłótnią. Byłam zaskoczona, że mój mąż milczał. Wyglądało na to, że był po stronie swatów.
Cztery miesiące przygotowań do ślubu upłynęły na skandalach. Wydaliśmy dwadzieścia pięć tysięcy na wesele, a Irek wydał własne oszczędności. Kilka tygodni przed ślubem dowiedziałam się, że mój mąż również zaciągnął pożyczkę. Byłam wściekła.
- Nie nadążasz za ich żądaniami! - krzyczałam w domu. - Dlaczego musisz się zadłużać? Nasza córka idzie na studia i jak będziemy żyć? Jak zamierzamy to spłacić?
Zanim jeszcze oficjalnie zostałam teściową, stałam się prawdziwym wrogiem dla mojej synowej i całej jej rodziny.
Irek bezapelacyjnie spełniał życzenia Kariny, kupował drogie pierścionki i sukienkę dopasowaną do jej gustu. Ja milczałam bezsilnie.
Szczytem mojego oburzenia był moment, kiedy nowożeńcy zdecydowali, że na weselu nie będą potrzebni starsi ludzie. Tylko rodzice i przyjaciele. Moja mama, która również chciała przyjść i zobaczyć ślub swojego wnuka, nie była mile widziana.
- Wiesz synu, dziś nie zaprosisz babci na wesele, a jutro wyrzucisz własną matkę od stołu — powiedziałam, łzy mieszały się z krzykiem. Karina i jej rodzina mają cię w garści!
Odmówiłam pójścia do restauracji dla zasady. Mój mąż i najmłodsza córka byli sami. Minęło osiem miesięcy, a ja nadal nie mogę wybaczyć mężowi, że mnie nie wspierał i poszedł na wesele Irka. Nie komunikuję się ze swatami, czuję ich arogancję i fałsz nawet na odległość.
Po ślubie syn i synowa odwiedzili nas dwa razy. Ale nie więcej. Nie chcę widzieć ani słyszeć o jego Karinie. Jedyne, co przypomina mi o ich ślubie, to obowiązkowe comiesięczne spłaty kredytu.
O tym się mówi: Tajemnice testamentu Matthew Perry'ego wyszły na jaw. Padły słowa o dzieciach, których nigdy nie miał. Kto odziedziczy majątek aktora