Miałam szczęście w życiu, moi rodzice w pełni akceptowali mnie taką, jaką byłam i wspierali wszelkie moje pomysły. Przed rozpoczęciem studiów, niektóre z moich koleżanek powiedziały, że zamieszkają razem w wynajętym mieszkaniu. Pomyślałam sobie, dlaczego miałabym mieszkać z rodzicami, skoro mogłabym mieszkać osobno?
Zaczęłam więc mieszkać w wynajętym mieszkaniu z przyjaciółmi w moim rodzinnym mieście, a potem, na trzecim roku, zaczęłam zarabiać przyzwoite pieniądze i wynajęłam mieszkanie.
Warto zauważyć, że przez cały ten czas rodzice wspierali mnie zarówno finansowo, jak i moralnie. Nie korzystali z mojego pokoju, więc często przynosiłam tam rzeczy, których już nie używałam, albo ubrania posezonowe.
Miałam klucze i mogłam z łatwością wchodzić do domu rodziców za każdym razem, nawet gdy rodzice byli poza domem — na przykład, aby nakarmić kota lub się ogrzać. Wkrótce poznałam Tomka, mojego przyszłego męża. Nawet kiedy się z nim spotykałam, stosunek moich rodziców do mnie się nie zmienił.
Nadal mnie kochali, wspierali i zawsze czekali na mnie w domu. Sytuacja zmieniła się nieco po naszym ślubie. Po powrocie z podróży poślubnej postanowiłam zrobić rodzicom niespodziankę. Wiedziałam, którego dnia i o której godzinie wrócą z działki.
Postanowiłam spotkać się z nimi w domu, dać im prezenty i uszczęśliwić ich, że tak powiem. Jednak klucze nie pasowały. Zadzwoniłam do mamy, a ona spokojnie powiedziała mi, że zmienili zamki. I to by było na tyle. Szczerze mówiąc, poczułam się urażona, ale Tomek powiedział, że jego mama też zmieniła zamki i że to całkiem normalne, bo są dorośli i potrzebują własnej przestrzeni. Nie wiem, denerwuje mnie to!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Przez 6 lat wychowywałem nie swoje dziecko. Nawet nie wiecie, jak się poczułem, gdy poznałem prawdę
Zerknij: Kontrowersyjna wypowiedź Jarosława Jakimowicza. Dziennikarz ponownie w centrum skandalu