Wyobrażałam sobie pięknie kwitnący ogród, świecące słońce i trawę łaskoczącą moje stopy. Ale wtedy, ni stąd, ni zowąd, mój mąż Irek powiedział, że nie chce jechać. -"Dlaczego odmawiasz? Dom moich rodziców jest zawsze piękny i jest w nim wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich. Nie chcesz zaczerpnąć świeżego powietrza i cieszyć się naturą? Zbyt długo byliśmy zamknięci w tych czterech ścianach" - błagałam. - "Nie chcę, bo tak dobrze znam twoją rodzinę.
Przyjedziemy i przywieziemy pyszne mięso, przekąski i przysmaki, które uwielbiamy. Pierwszego dnia zjemy razem, a potem będziemy musieli zjeść jakieś niewytłumaczalnie bezsmakowe jedzenie, do którego przyzwyczajeni są twoi krewni w wiosce: makaron, ziemniaki, tanie kiełbaski i jajka" - odpowiedział. Byłam zszokowana, słysząc takie rzeczy o mojej rodzinie. Nie mogłam zrozumieć, kiedy Irek stał się taką osobą.
Kiedyś był miły i do tego dnia nie zauważyłam w nim żadnych zmian. "Wiesz, że moi rodzice wcale nie są bogatymi ludźmi. Ich jedzenie może i jest tanie, ale zawsze bardzo smaczne. Pieczone ziemniaki, makaron z sosem, placki mamy... Co w tym złego?
Moja siostra i jej rodzina również tam będą. Mają trójkę małych dzieci. - Dlatego nie zamierzam karmić twojej biednej, dużej rodziny. Nadal jestem gotów przynieść normalne, nie najtańsze jedzenie dla twoich rodziców, ale nie nakarmię twojej siostry, jej męża i dzieci. Mam tego dość.
Byłam w szoku, że mąż mógł tak myśleć o mojej rodzinie. To byli moi najbliżsi i nigdy o nic nas nie prosili. Kiedy odwiedzaliśmy moich rodziców, mama zawsze upewniała się, że da nam coś pysznego i zawsze była gotowa podzielić się z nami ostatnim kawałkiem chleba.
Irek zawsze był traktowany jak mistrz, a moi rodzice, którzy nie byli już młodzi, spełniali każde jego życzenie. - Zostaniemy w domu. Nie chcę już o tym rozmawiać. - Jak chcesz siedzieć w betonowej budce ze swoimi przysmakami, to zostań tam, a ja pojadę z dziećmi.
Spakowałam wszystko, czego potrzebowałam, zabrałam dzieci i pojechałam cieszyć się piękną pogodą, świeżym powietrzem i komunikacją z najbliższymi — bez męża. Mama i tata przywitali nas z otwartymi ramionami, a moja siostra miała łzy szczęścia w oczach. Minęło tyle czasu, odkąd ostatni raz byliśmy razem.
O tym pisaliśmy ostatnio: Z życia wzięte. Mama zawsze traktowała mojego męża jak własnego syna. Nie rozumiem, dlaczego on traktuje ją tak źle