Chociaż nie chciała opuszczać domu, nie przygotowała drewna na opał na zimę, ponieważ regularnie oszczędzała swoją emeryturę. W czerwcu jej córka Lena pożyczyła od niej 20 000 złotych, powołując się na przejściowe trudności i obiecując spłatę do końca miesiąca. Jednak Lena nie rozwiązała problemu i nie spłaciła długu, gdy odwiedziła Barbarę w sierpniu. Gdy ta wyraziła swoje obawy o to, jak przetrwa zimę bez opału, Lena zapewniła ją, że zostanie zabrana do ciepłego mieszkania w mieście.
Chociaż Barbara niechętnie wyjeżdżała, postanowiła pomóc córce i zebrała trochę grzybów, jagód, sera i warzyw, aby zabrać je ze sobą w podróż. Pewnego listopadowego poranka Barbara obudziła się zziębnięta, ale Lena zadzwoniła do niej, aby powiedzieć jej, że nie może zabrać jej do miasta, ponieważ matka jej męża postanowiła zostać z nimi na zimę.
Lena zasugerowała, aby Barbara wprowadziła się do swojej siostry, ciotki Anny, która również mieszkała sama. Pochłonięta własnymi myślami, nie posłuchała Leny. Jeszcze w tym samym tygodniu Barbara dowiedziała się, że Anna została zabrana przez syna i nie ma dokąd pójść. Ogarnięta żalem, płakała i myślała o swoim synu, który zmarł dziesięć lat wcześniej. Następnego dnia Barbarę obudziło pukanie do okna.
Kiedy otworzyła, zobaczyła swoją byłą synową Zosię, której nie widziała od dziesięciu lat. Zosia szybko oceniła sytuację, zdając sobie sprawę, że nie ma drewna na opał, a temperatura w pokojach jest taka sama jak na zewnątrz. Nic nie mówiąc, zawiozła Barbarę do sklepu, aby mogła kupić to, czego potrzebowała, a następnie zabrała ją z powrotem do domu. Seniorka była zakłopotana i zapytała Zosię, dlaczego przyjechała. Wyjaśniła, że chciała tylko przyjechać do wioski i zobaczyć się z nią. Dzień wcześniej spotkała Lenę w mieście, która powiedziała jej, że Barbara spędza zimę z Anną. Zosia wiedziała, że coś jest nie tak i postanowiła ją odwiedzić. Jak się okazało, miała rację...
O tym pisaliśmy ostatnio: Z życia wzięte. Wynosząc śmieci, zobaczyła sąsiada z zakupami. Przełknęła ślinę i podeszła