„Łukasz postępuje słusznie, odchodząc od ciebie!” - krzyknęła teściowa do Nadii. „Nie masz czasu na nic, jesteś złą żoną i złą matką! Bóg dał taką bezużyteczną synową!”.
Nadia próbowała otworzyć oczy, nie rozumiejąc, o co właściwie chodzi teściowej. Całą noc spędziła przy swoim małym synku, który zaczął ząbkować i dostał wysokiej gorączki. Maluszek zasnął dopiero nad ranem, pozwalając swojej mamie zmrużyć oczy. Nadia nie spała od kilku nocy, bo nie spał też jej synek.
Wyszła za mąż zaraz po szkole. Jej mąż był od niej o 11 lat starszy. Nadia była szczęśliwa, kiedy Łukasz wybrał ją na żonę. Zgodziła się bez chwili zawahania. Po ślubie zamieszkali w domu teściów, gdzie mieszkało też dwóch młodszych braci Łukasza.
Łukasz jasno powiedział, czego od niej oczekuje. Choć nie miała żadnych praw, a jedynie obowiązki, była szczęśliwa, mogąc zadowolić swojego męża. Niestety z czasem coraz trudniej było jej to wszystko znieść.
„Dlaczego leżysz!” – wrzasnęła teściowa. „Jest tyle do roboty, a ty sobie śpisz!”.
Krzyki kobiety obudziły malucha, który zaczął znów płakać. Nadia wzięła go w ramiona i zaczęła płakać razem z nim. Wtedy usłyszała rozmowę teściowej z Łukaszem.
„Kogo ty przyprowadziłeś do domu?!” – krzyknęła do syna. „Jestem starą kobietą, nie mam siły na nic, a muszę robić jeszcze przy twojej leniwej żonie, która leży sobie w łóżku i odpoczywa. Do tego nie umie zająć się dzieckiem. Mały ciągle tylko płacze i nie możemy z ojcem spokojnie wypocząć. Ty chcesz, żeby zabrała nas na tamten świat?! Niech wyprowadzi się do matki”.
Łukasz niedługo potem pojawił się w sypialni, gdzie Nadia wciąż trzymała ich syna w ramionach.
„Może na razie zamieszkasz z mamą” – powiedział jej mąż. „Przynajmniej do czasu aż mały nie przestanie ząbkować i rujnować nocy. Twoja mama ci pomoże. Jak wszystko się uspokoi, przyjadę po was”.
Nadia nie chciała rozstawać się z Łukaszem, ale nie miała siły przekonywać męża do swoich argumentów. Zawiózł ją do rodziców. Ci bardzo ucieszyli się z wizyty córki i wnuka. Przez cały czas otaczali ich troską i uwagą, czego Nadia nie doświadczyła u teściowej. Niestety Łukasz nie przyjeżdżał po nich, choć od kilku nocy ich synek już nie chorował.
Niespodziewanie pojawiła się u niej teściowa.
„Dlaczego nie przyjdziesz do nas? W domu jest mnóstwo pracy, a ty tu siedzisz i sobie odpoczywasz” – powiedziała do synowej.
„Sama powiedziałaś, że ja i mój syn musimy się wyprowadzić z twojego domu” – przypomniała jej Nadia.
„Wcale nie mówię ci, że masz zamieszkać razem ze mną. Mówię tylko, że w domu jest sporo roboty. Mnie bolą ręce, a ty jesteś moją synową, dlatego powinnaś mi pomóc” – powiedziała.
„Co ty mówisz?!” – zareagowała matka Nadii. „Sama pozbyłaś się jej z domu. Teraz przychodzisz tu i nawet nie zapytałaś, jak czuje się twój wnuk. Moja córka nie jest służącą!”.
Ludzie we wsi gadali, że teściowa wyrzuciła Nadię, bo była złą i leniwą żoną. Inni mówili o przygodach jej męża. Jedni ją potępiali, inni współczuli, a ona sama nie wiedziała, co jest gorsze. Dość szybko zrozumiała, że jej małżeństwo dobiegło końca, choć oficjalnie nadal byli mężem i żoną.
Pewnego dnia, w czasie spaceru z synkiem, Nadia natknęła się na swojego dawnego kolegę ze szkolnej ławki. Marcin, niegdyś niski i chudy, wyrósł na prawdziwego mężczyznę. Zaczęli się spotykać częściej. Marcin zaprzyjaźnił się z synem Nadii i wkrótce zrozumiał, że chciałby być mężem dziewczyny i ojcem dla jej syna. Oświadczył się jej, a ona się zgodziła. Pozostawało tylko wziąć rozwód.
„Hańbisz mnie na oczach całej wioski” – krzyknął Łukasz, kiedy Nadia poprosiła go o rozwód. „Jesteś moją żoną, a Mikołaj jest moim synem!”.
„Jestem dla ciebie nikim!” – krzyknęła Nadia. „Pamiętasz, jak kazałeś mi się wyprowadzić z domu twoich rodziców. Zapomniałeś, jak chodziłeś do innych kobiet? Zapomniałeś, jak obiecałeś przyjechać i przez cały ten czas nie widziałeś syna? A teraz masz czelność tu przychodzić?”.
Mąż próbował ją uderzyć, ale wtedy za plecami Nadii pojawił się Marcin. Łukasz zrozumiał, że fizyczna przewaga jest po stronie rywala. Przez długi czas nie chciał dać żonie rozwodu i choć Nadia musiała długo czekać na szanse na nowy początek, było warto.
Dzięki Marcinowi zrozumiała, że małżeństwo to nie ciągłe usługiwanie mężowi, ale wzajemna troska o siebie, obecność przy drugiej osobie na dobre i złe.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Mój syn i synowa chcą mi rozkazywać w moim własnym domu. Nie zamierza tego tolerować
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Coraz głośniej o możliwym końcu abonamentu RTV. Nowe władze mają zamiar wdrożyć nowy pomysł. Dla wielu Polaków oznacza to spore finansowe obciążenie