Dwa lata temu ja i mój mąż wzięliśmy ślub. Nie wyprawialiśmy wesela, bo zwyczajnie nie mieliśmy pieniędzy, a nie chcieliśmy się zadłużać na organizację przyjęcia. Zaprosiliśmy tylko najbliższych na uroczysty obiad.
Mieszkaliśmy ze sobą przed ślubem. Wynajmowaliśmy mieszkanie, choć nasze pensje wystarczało ledwie na czynsz i podstawowe potrzeby. O odkładaniu na własne mieszkanie nie było mowy. Jakie było nasze zaskoczenie, kiedy moi rodzice postanowili w prezencie ślubnym podarować nam dwupokojowe mieszkanie.
Nasza radość była ogromna. Wreszcie mogliśmy się cieszyć własnym lokum i zacząć wspólne życie bez kredytu, czy obaw, że nie będziemy mieli zdolności, żeby w ogóle pożyczkę zaciągnąć. Bez obaw mogliśmy zdecydować się na potomka.
Jedynym problemem, jaki mieliśmy, było ciągłe wtrącanie się w nasze życie teściowej. Kiedy byłam w ciąży, zaczęła nam doradzać, że powinniśmy sprzedać to mieszkanie i kupić coś większego na kredyt, albo poprosić moich rodziców o dołożenie pieniędzy do zakupu. Mój mąż powiedział jej, żeby się nie wtrącała, na co ona się obraziła.
Nie odzywała się do nas przez rok, nawet wtedy, gdy na świecie pojawił się nasz synek. Nie interesowała się, jak jej wnuk się rozwija. Odezwała się niespodziewanie po dwunastu miesiącach milczenia i oznajmiła, że do nas przyjedzie.
Nie byłam szczęśliwa z powodu jej wizyty, ale co mogłam zrobić. Myślałam, że może wreszcie poszła po rozum do głowy i wreszcie stęskniła się za wnukiem, ale szybko przekonałam się, że jej przyjazd nie miał nic wspólnego z nami i z naszym synkiem.
Okazało się, że do miasta przyjeżdża koleżanka mojej teściowej i ta zamierzała się po prostu z nią spotkać. Uznała, że najlepsze do tego będzie nasze mieszkanie. Kiedy poznałam powód jej wizyty, powiedziałam teściowej prosto z mostu, że jeśli chce się spotkać ze znajomą, niech zrobi to w kawiarni. Obraziła się i coś mi mówi, że znowu długo o niej nie usłyszymy.
Dobrze zrobiłam?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Ile dni można gotować jeden bigos. Rozumiem, że ktoś lubi to danie, ale czy musi męczyć wszystkich jego paskudnym zapachem
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Kulisy współpracy Michała Szpaka z TVP. Otwarte słowa artysty o niewygodnych chwilach na Woronicza
O tym się mówi: Widzowie TVP znów mogli zobaczyć na wizji Michała Adamczyka. Wiele wskazuje na to, że taka sytuacja może się więcej nie powtórzyć