Leżał, przytulał poduszkę i po prostu ronił łzy. Czteroletni chłopiec nie rozumiał, co się z nim dzieje. Wołał rodziców, ale oni nie przyszli. Serce biło mu coraz szybciej, nie przestawał płakać. Reszta dzieci spała w swoich łóżeczkach, a nauczyciele byli przyzwyczajeni do takiego zachowania nowo powstałych podopiecznych sierocińca.
Po raz pierwszy trafił do adopocji, jako małe dziecko. To było dobre. Niczego nie pamiętał. Niedługo znalazł nowych rodziców, ale jego szczęście nie trwało długo – po 3,5 roku ponownie trafił do sierocińca. Na początku mama i tata bardzo go kochali, opiekowali się nim i nigdy nie powiedzieli mu, że nie jest ich.
Rok później matka zaszła w ciążę, miał mieć brata lub siostrę. Był bardzo szczęśliwy i nie mógł się doczekać dziecka. Jednak to wydarzenie odmieniło jego los. Coś się zmieniło, matka zaczęła go traktować chłodno, a ojciec zaczął krzyczeć. Starał się nie denerwować rodziców, ściskał ich i całował, ale to ich irytowało jeszcze bardziej.
Jego ojciec nie chciał dziecka z sierocińca, ale jego żona tak bardzo chciała mieć dziecko. Kiedy lekarze powiedzieli im, że nie będą mogli mieć dziecka, zdecydowali się na adopcję. Liczył, że będzie umiał pokochać dziecko, ale nie był w stanie.
Minął rok i Alicja zaszła w ciążę. Babcia kobiety przekonywała, że było to możliwe dzięki temu, że dali dom małemu chłopcu. Karmili go, ubrali, ale z dnia na dzień czuł, jak się od niego odsuwają.
Nie rozumiał, dlaczego jego rodzice tak bardzo się zmienili. Przestali go kochać i rozumieć, a on ni widział, co takiego zrobił źle. Ojciec przekonał matkę, że lepiej będzie go oddać do sierocińca. Znalazł milion argumentów, żeby przekonać ciężarną żonę. Alicja nie kłóciła się z mężem, już dawno odcięła się od syna i zrozumiała, że kocha tylko dziecko, które nosi pod sercem.
Oboje zdecydowali, że adopcja była pomyłką. Nawet gdy trafił do placówki, a rodzice wciąż nie przychodzili, nie tracił nadziei, że kiedyś jeszcze wrócą. Nie chciał jeść ani bawić się z innymi dziećmi.
Stara nauczycielka próbowała do niego dotrzeć. Pokochała go, jak każde dziecko z sierocińca, rozumiała go i pocieszała. Ciocia Wiola mówiła, że do każdego wróci to, co dał innym. I starsza pani miała rację. Alicja zmarła przy porodzie, dziecko także urodziło się martwe.
Jej mąż zapił się na śmierć, a Sebastian został adoptowany przez inną rodzinę. Matka Maria przeczytała o nim w gazecie i od razu zdecydowała się zabrać go do siebie, mimo że sama miała pięcioro dzieci. Dorastał w miłości i szczęściu.
To też może cię zainteresować: Zbrodnia w Poznaniu wstrząsnęła Polską. Sąsiedzi sprawcy nie kryją emocji. "Co mu dziecko złego zrobiło? Co zawiniło"
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Ewa Błaszczyk świętowała swoje 68 urodziny. Te wydarzenia położyły się cieniem na całym życiu aktorki
O tym się mówi: Zbrodnia w Poznaniu wstrząsnęła Polską. Sąsiedzi sprawcy nie kryją emocji. "Co mu dziecko złego zrobiło? Co zawiniło"