Czytelniczka portalu "Polki" postanowiła podzielić się poruszającą historią. 46-letnia Hanna przyznała, że dręczył ją pewien sen. Widziała w nim dwie osoby. Zawsze były to matka i córka. Zaniepokojona powtarzającymi się snami, postanowiła poprosić o radę przyjaciółkę. Ta podsunęła jej pomysł pójścia do wróżki. Początkowo była co do tego sceptyczna, ale ostatecznie uznała, że spróbuje. Nie spodziewała się, że dzięki temu odkryje rodzinny sekret.
Wizyta u wróżki
Kiedy Hanna zwierzyła się swojej przyjaciółce z powracających wciąż od nowa snów, ta poradziła jej skorzystać z pomocy wróżki. "Taki powtarzający się sen często oznacza nieujawniony sekret rodzinny" - stwierdziła, podając jej adres do wróżki, z usług której sama skorzystała.
46-latka nie była przekonana, czy to dobry pomysł, ale kiedy sny nie odpuszczały, zdecydowała się pójść pod wskazany adres. Otworzyła jej kobieta ubrana w czarną suknię, z głową ozdobioną turbanem i ze złotymi bransoletkami podzwaniającymi na jej nadgarstkach.
Hanna odetchnęła z ulgą, kiedy w mieszkaniu nie natknęła się na miotły i szklane kule. Najpierw wróżka zapytała kobiety o to, z czym przychodzi, a potem poprowadziła ją do stołu, gdzie leżały karty. Wróżka poleciła przełożyć je kilkukrotnie, a następnie wyjąć trzy dowolne karty.
Tam poplątały sie ścieżki
Wróżka po dokładnym zbadaniu wyciągniętych przez Hannę kart stwierdziła, że powinna ona szukać rozwiązania w domu położonym nad rzeką. Jak twierdziła, to właśnie tam "poplątały się ścieżki jej życia". Potem dodała, że chodzi o spokój czyjejś duszy.
Przez dłuższy czas Hanna nie rozumiała zagadki skrywającej się za słowami wróżki. Olśniło ją zupełnym przypadkiem. Przypomniała sobie o letnim domku rodziny, w którym spędziła część dzieciństwa. Postanowiła odwiedzić mamę, ale to nie do niej skierowała pierwsze kroki, ale do owego letniego domu.
Tam wśród krzaków róż natknęła się na płytkę, która przypominała te nagrobne. Znalazła na niej informację o urodzinach i śmierci Julii, która nosiła dokładnie takie samo nazwisko jak, ona. Od razu skierowała się do matki.
Prawda ją zaskoczyła
Hanna myślała, że miała siostrę bliźniaczkę, która zmarła przy porodzie. Niestety prawda okazała się gorsza. Julia była biologiczną córką jej rodziców, która niestety zmarła zaraz po porodzie. Ona została przez nich adoptowana.
Jej biologiczna matka urodziła ją w wieku 16 lat. Rodziła w tym samym szpitalu, w którym przebywała kobieta, którą całe życie nazywała matką. 16-letnie Beata nie mogła wychować dziecka, oddała je ludziom, którzy byli gotowi je pokochać i zapewnić mu wszystko, co najlepsze.
Hanna chciała poznać swoją biologiczną matkę, ale dowiedziała się, że ta zmarła ledwie miesiąc wcześniej. Po tym wszystkim tamta kobieta przyśniła jej się jeszcze tylko raz.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Mama nie chce słyszeć o pójściu do domu opieku. Dla mnie to jedyna rozwiązanie, jakie biorę pod uwagę
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Proste patenty na odżywienie roślin uprawnych w lipcu. Dzięki nim ogórki, pomidory, czy papryka będą w dobrej kondycji
O tym się mówi: 2,5-letni chłopiec przyjechał do dziadków na wakacje. Nagle zniknął z podwórka. Poszukiwania dziecka nadal trwają