Ta historia, piękna, a w pewnym sensie nawet pouczająca, przydarzyła mi się kiedyś w mieście, do którego przyjeżdżają do pracy ludzie z całego kraju.

Najbardziej różnorodni przedstawiciele naszej ojczyzny gromadzą się w niekończącym się strumieniu, mając nadzieję na złapanie kawałka dobrego życia. Ktoś ma szczęście: znajduje pracę, osiedla się w nowym miejscu.

Inne przypadki są trudniejsze. Kilka nieudanych prób i osoba już przestaje się miotać, ręce opadają i tonie we własnym bagnie niemocy i rozpaczy.

Byłam wśród pierwszych. Znalazłam dobrą pracę, mieszkanie, wszystko dobrze się dla mnie skończyło. Ale codziennie, w drodze do pracy, widziałam w korytarzu żebraczkę. Stała w brudnym, zatłuszczonym ubraniu z długimi nieumytymi włosami, spuszczając wzrok i błagając.

Bardzo jej współczułam, ale nie jestem zwolenniczką ratowania bezdomnych, bo uważam, że każdy człowiek odpowiada za swoje życie. Oczywiście, trzeba pomagać ludziom, ale nie zamierzałam pomagać im znowu się upić.

To spotkanie zmieniło nasze życie

Ale pewnego dnia, przechodząc obok tej dziewczyny, nie wytrzymałam i podeszłam zapytać, co się z nią stało i jak znalazła się w takiej sytuacji. Patrzyła na mnie przez swoje rozczochrane, skołtunione włosy, a ja nie mogłam wykrztusić słowa. Zamiast tego wyjęłam wszystko, co miałam w kieszeniach i wręczyłam jej.

Następnego dnia nie było jej na przejściu. Nigdy więcej się tam nie pojawiła, ale to spojrzenie nigdy nie opuściło mojej pamięci. Rok później w sprawach służbowych wylądowałam w innej części miasta, gdzie rzadko bywałam. Poszłam do kawiarni na kawę. Tam przy stoliku obok siedziała pięknie ubrana, piękna zadbana dziewczyna. Podniosła wzrok i od razu ją rozpoznałam. To była ona, ta sama bezdomna z okresu przejściowego. Ona też mnie rozpoznała, uśmiechnęła się i podeszła do mnie.

źródło: YouTube/ DramatizeMe

Miała na imię Kasia. Okazało się, że szukała mnie przez pół roku, żeby mi podziękować. Pieniądze, które jej dałam, zmieniły jej życie. Pchnęły do normalnego życia. Potem wróciła do rodzinnego miasta, pogodziła się z rodzicami, pozbierała myśli, znalazła pracę. Teraz czasami przyjeżdża tu do pracy, ma własną firmę. A wszystko zaczęło się od zaledwie 250 złotych...

Co sądzicie o tej historii?

Zerknij: Niepokojące doniesienia na temat stanu zdrowia Tomasza Stockingera. Aktor trafił do szpitala. Konieczna była operacja

O tym się mówi: Zapadł wyrok w sprawie Maryli Rodowicz. O co poszło