Jej rodzina wręcz przejęła mnie pod opiekę dla mieszkania i pieniędzy. Byłam trzecim dzieckiem w ich rodzinie, ale wszystkie obowiązki domowe spadły na mnie, mimo że byłam najmniejsza.

Od dziesiątej prałam, sprzątałam, gotowałam, zmieniałam pościel w całym domu. Starsi bracia mogli źle mnie traktować i mi dokuczać, a ciotka bardzo pilnowała i kazała mi wszystko robić. Jeśli z czymś nie zdążyłam albo nie potrafiłam sobie poradzić, zostawiali mnie głodną.

W takim życiu nie było radości

Z moich krewnych jeszcze mam babcię. Jednak ona też nie czuła żadnego pokrewieństwa ze mną. Ogólnie powiedziała, że ​​jestem dla niej nikim. Kochała swoich kuzynów, ale mnie w ogóle nie dostrzegała. Z rozmów dorosłych zdałam sobie sprawę, że nie lubiła mojej mamy. Uważała, że ​​nie jest godna jej syna.

Odprężyłam się, dopiero gdy moi bliscy pojechali nad morze, a oni zamknęli mnie w mieszkaniu, zostawiając makaron i kaszę gryczaną. Mogłam cieszyć się ciszą i spokojem. Nikt mnie nie budził o szóstej rano, nie żądał śniadania do łóżka, herbaty o określonej temperaturze. Pożyczałam książki od wujka z biblioteki i zanurzałam się w ich magicznym świecie.

Przypadkowo sortując książki, natknąłem się na dokumenty. Dowiedziałam się od nich, że jestem właścicielką mieszkania. Jak przez mgłę pamiętam swój dom. Ciocia zawsze mówiła, że ​​moi rodzice wszystko schrzanili.

Kiedy krewni wrócili, postanowiłam dokładnie dowiedzieć się, co dostałam od rodziców. Ciocia powiedziała tylko, że jak skończę 18 lat, to ich zostawię, dziękując za wszystko. Ukrywali przede mną prawdę, bo mieli świadomość, że wykorzystam każdą okazję, aby się od nich uwolnić.

Perfidny podstęp ciotki

Gdy tylko zebrałam wszystkie informacje na temat spadku, przygotowałam się do rozmowy, której się spodziewałam. Wiedziałam, że nie mogę podpisywać żadnych dokumentów, zwłaszcza w obecności notariusza. Dwa lata później osiągnęłam pełnoletność, potem studia, narzeczony, praca - wciąż mieszkałam z ciotką i kuzynostwem w mieszkaniu, które odziedziczyłam. Pewnego dnia, ciotka zwołała rodzinną naradę i poinformowała mnie, że zostałam umówiona z notariuszem.

Okazało się, że ciotka chciała, abym przekazała jej mieszkanie w dowód wdzięczności za opiekę i wychowanie. Na szczęście, zdążyłam się przygotować na tę chwilę i stanowczo odmówiłam. Przypomniałam jej, jak mnie traktowali i wyznaczyłam maksymalnie dwa tygodnie na wyprowadzkę z mojego mieszkania. Nie muszę chyba opisywać, jak wściekła była moja ciotka i reszta rodziny ze strony ojca.

Teraz mam męża, dziecko w drodze i dobre stanowisko pracy, a z krewnymi nie utrzymuję kontaktu.

Zerknij: Z życia wzięte. Moja teściowa wynosi na balkon wszystko, czego nie chce wyrzucić. Teraz ma tam wysypisko śmieci

O tym się mówi: Naukowcy nie mają złudzeń. Wskazali maksymalną długość życia człowieka. Granica znów się przesunęła