Mój syn ożenił się dwa lata temu. Uważałam, że to głupota biec do urzędu stanu cywilnego w wieku dwudziestu lat, ale rzecz jasna mnie nie posłuchali. Syn zaplanował założyć rodzinę, stworzył ją. Mieszkanie mojej matki przekazałam mu przed ślubem. Mieszkanie oczywiście nie jest idealne, ale to już coś, na początek.

Młodzi mieszkali w tym mieszkaniu przez rok, a potem postanowili wybudować dom. Syn sprzedał mieszkanie, rodzice synowej też coś dali. Swatka próbowała wywrzeć na mnie presję, mówiąc, że dzieci potrzebują pomocy, ale ja pomogłam – mieszkanie oddałam synowi.

Nagły zwrot akcji burzy porządek

Nagle synowa straciła pracę, a sytuacja finansowa zaczęła się pogarszać. Potem poprosili o zamieszkanie ze mną. Od razu wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Dobrze znam siebie i wiem, że ciężko ze mną żyć. Jednak w końcu syn jest tego świadomy.

Od pierwszego dnia dawałam do zrozumienia, że ​​w moim domu obowiązują pewne zasady i należy ich przestrzegać. Na przykład to, że chodzę spać o 22:00. Potem w domu powinna być cisza, śpię lekko, a jak się obudzę, to już do rana nie zasnę. W ciągu dnia radio zawsze gra u mnie w tle, a młodzi skinęli głowami na znak akceptacji zasad.

Pierwszy miesiąc minął bez żadnych problemów. Jeśli zrobili coś, co nie było zgodne z zasadami, spokojnie o tym rozmawiałam, poprawiali się i spokojnie żyliśmy dalej. Tymczasem już od drugiego miesiąca dzieci postanowiły pokazać pazurki.

- Mamo, nie popadajmy w szaleństwo, dobrze? Co się stanie, jeśli nie będziesz słuchała radia przez jeden dzień. Tak, nawet go nie słuchasz, mamrocze w tle - narzekał syn.

- A po co wycierać talerze, skoro same wysychają? Cóż, po prostu uważam, że to strata czasu, można go spędzić jakoś bardziej racjonalnie - twierdziła synowa.

- Mamo, czy konieczne jest rozpoczęcie sprzątania w sobotę rano? Śpimy! Jest dopiero dziesiąta rano, a ty już wymachujesz szmatą!

Takich dialogów było coraz więcej. Przestraszyłam się i kazałem im się spakować.

- Więc wyrzucasz nas na ulicę, bo złamaliśmy twoje głupie zasady? - zapytał chłodno syn.

- To nie są głupie zasady, to są zasady mojego domu, które jako goście zobowiązaliście się przestrzegać. Dlaczego mam znosić dyskomfort we własnym domu?

Tak oto wspólne mieszkanie dobiegło końca. Dzieci spakowały się i poszły mieszkać w wynajętym mieszkaniu na czas budowy własnego domu. Synowa musiała natychmiast znaleźć pracę, aby było ich stać na wynajem.

O tym się mówi: Światło dzienne ujrzała notatka policyjna z zatrzymania Antka Królikowskiego. Nie wszystko zgadza się z relacją aktora

Zerknij: Sytuacja seniorów jest skrajnie trudna. Wielu przyszłych emerytów nie może nawet marzyć o zakończeni aktywnoci zawodowej