Jeśli już wracam do domu, to raz w roku na kilka tygodni. Staram się zdążyć na urodziny, aby świętować z rodziną. W tym roku obchodziłam 60. urodziny, nigdy nie zapomnę tego dnia.

Nie poszłam do pracy dla przyjemności. W tamtych czasach zostałam zredukowana, a innej pracy we wsi nie było. Kobiety zaczęły coraz częściej wyjeżdżać do Włoch. Zaryzykowałam, gdy znajomi powiedzieli mi, ile można tam zarobić. Pomyślałam, że może być jeszcze lepiej, dzieci już dorosłe, męża już dawno nie ma, właściwie nic mnie nie powstrzymuje.

Mocno zawiodłam jedno z moich dzieci. Szybko naprawiłam swój błąd

Najstarszy syn Igor został w mieście, ponieważ tam studiował. Właśnie wydałam córkę za mąż i wyjechałam za granicę. Ola przyprowadziła do naszego domu zięcia.

- Mama! A może przy okazji przepiszesz dla nas dom? Mój mąż chce inwestować we własne, nie w cudze!

Byłam zaskoczona pośpiechem mojej córki, widać było, że zięć potrafił na nią naciskać. Zanim zdążył się wprowadzić na dobre, chciał wszystko sobie przywłaszczyć! Długo wątpiłam. Jest inny syn, który również rości sobie prawo do tego domu i jak go teraz podzielić?

- Mamo, czym się martwisz! Już dawno zgodziłam się z Igorem, on niczego nie potrzebuje!

Córkę posłuchałam, poszliśmy z nią do notariusza, wszystko za nią załatwiliśmy.

- Dobrze, że mnie posłuchałaś! Zrobimy cudeńko z naszego domu! Przyjdziesz i nie poznasz! - córka była szczęśliwa. - Nie zapomnij pomóc nam pieniędzmi!

I pojechałam. Oszczędzałam część swoich zarobków, ale więcej wysyłałam córce i zięciowi. I słowa dotrzymali. Po kilku latach naprawdę nie poznałam tego domu! Wszystko było zrobione tak schludnie, nowocześnie i modnie, jak z katalogu. Trudno było rozpoznać rodzime podwórko i ogród.

Cieszyłam się, że dzieci same sobie wszystko załatwiły i nie przejadały pieniędzy. Zauważyłam jednocześnie, że moja córka zaczęła się mocno zmieniać. Z każdym rokiem stawała się coraz bardziej kapryśna i samolubna.

Kiedy wróciłam do domu, nie wiedziała, który pokój mi przydzielić, tam ma pokój gościnny, jest garderoba, jest salon. W końcu spałam w najmniejszym pokoju i byłam zadowolona, bo nie cierpiałam tak, jak we Włoszech.

Zbliżały się moje urodziny, była niedziela. Poszłam do kościoła, a kiedy wróciłam, nikogo nie zastałam w domu. Moja córka, zięć i wnuczka poszli gdzieś i nawet mnie nie uprzedzili, zapomnieli się pożegnać, nie powiedzieli nawet dzień dobry.

Chciałam ugotować coś pysznego i zaprosić najbliższych oraz kilku znajomych. Kilka dni wcześniej ostrzegałam córkę, że chcę zapraszać gości do swojego domu, ale kategorycznie się temu sprzeciwiała!

- Mamo, nie musisz tu wzywać swoich sióstr! Jeśli tak bardzo za nimi tęsknisz, to idź do kawiarni!

Spodziewałam się, że mam prawo do jednej uroczystości, oddałam im dom i pieniądze, a teraz stawiają mi warunki! Oczywiście byłam zdenerwowana, ale nie protestowałam.

Wieczorem przyszedł do nas syn z synową i wnukami. Przynieśli mi prezent, kwiaty i tort, złożyli ładne życzenia urodzinowe. Od razu zauważył, że jest coś inaczej, nie jestem szczęśliwa. Gdy zapytał, co się stało, opowiedziałam mu wszystko i szczerze przeprosiłam, że oddałam wszystko tylko jego siostrze.

Syn przytulił mnie, zaproponował, abym zamieszkała z nimi i już nie wracała do Włoch. Miałam dylemat, bo jemu też chciałam coś dać i przypomniałam sobie o pożyczce, jakiej udzieliłam kiedyś właścicielowi dużej obecnie restauracji.

Gdy odezwałam się do Bruna, okazał wielką ulgę, że nawiązałam z nim kontakt. Jak się okazało, rozwinął biznes na całą Europę i chciał oddać mi dług w postaci jednej ze swoich restauracji w naszym mieście. Przyjęłam ją i od razu przepisałam synowi. Jego żona była uradowana, gdyż od dawna marzyła o prowadzeniu własnej restauracji!

Tak oto cudem zdołałam obdarować drugie dziecko czymś cennym. Przyjęli mnie do siebie, rozbudowali dom, abym miała własną przestrzeń, a gdy córka przyszła upominać się o część restauracji, synowa po swojemu poradziła sobie z chciwą bratową... Nie chcę wiedzieć jak, ale od tamtej pory, córka nie zjawia się już na ich terenie.

Zerknij: Z życia wzięte. Teściowa postanowiła sprzedać swój dom i mieszkać z nami. Pieniądze chce rozdzielić między synami. To mi się w ogóle nie podoba

O tym się mówi: Irena Santor zabrała głos na temat obecnego obozu władzy. Artystka nie przebierała w słowach. "To już nie tyle zuchwalstwo, co zimne kretyństwo"